Przejdź do głównej zawartości

ROZDZIAŁ IV

Zdziwienie na twarzy Lilu kiedy weszła do salonu było nie do opisania. Na dużej sofie siedziały dziewczyny. Nina trzymała na kolanach małego pieska.
- A wy co tu robicie ? I co to za śliczne maleństwo ?
Dziewczyny milczały niewinnie się uśmiechając.
- To Twój prezent urodzinowy. - uśmiechnęła się mama.
- Miał być dopiero jutro, ale jakoś tak wyszło ... - nie zdążyła dokończyć a Lilka już wpadła jej w ramiona. 
- Dziękuję, dziękuję dziękuję. - krzyczała na całe gardło.
- Moje maleństwo. - wzięła szczeniaka na ręce i wycałowała
Dziewczyny siedziały cicho przyglądając się Lilu, która cieszy się jak małe dziecko. Jeszcze dłuższą chwilę goniła się z małą białą kuleczką po domu. Psiak nie mógł utrzymać równowagi i często wpadał w poślizg na drewnianej podłodze salonu. Po wygłupach z nowym domownikiem dziewczyna usiadła na fotelu.
- No to co Wy tu robicie ? - zapytała z uśmiechem na ustach.
- Przyszłyśmy wypytać co i jak i pomóc Ci przygotować dom do jutrzejszej imprezki. - oznajmiła Zuza.
Lilu i dziewczyny poszły na górę, a mama została z małym psiakiem. Weszły do pokoju. Dziewczyny od samych drzwi zadawały setki pytań.
- Jezuusie ! Powoli... - roześmiała się.
- Ja pierwsza. - krzyknęła Nina.
- I co ? Jaki on jest. - usiadła na łóżku.
- Cudowny. Na początku byłam cholernie spięta ale później rozmawiało się nam jakbyśmy znali się już kilka lat. Gabryś jest starszy. Ma 17 lat. I nie rozumiem dlaczego interesuje się taką gówniarą jak ja... - uśmiechnęła się.
- Bo jesteś zajebistą laską ? - rzuciła Liwka.
- A co robiliście ? - krzyknęła Zuzka z balkonu.
- Byliśmy na lodach w "Stokrotce". Jezu nawet nie wiecie jakiego on ma przystojnego brata. Jest od nas starszy.ma niebieskie oczy, blond włosy i pracuje tam jako kelner. Wiecie co ten idiota zrobił ? Wstał i zaczął krzyczeć na całą kawiarnię, że jestem najpiękniejszą dziewczyną na świecie. - roześmiała się.
- Jejuuu jaki słodziak - powiedziały chórem przyjaciółki.
- Jakieś pikantniejsze szczegóły ? - uśmiechnęła się znacząco Liwia.
Lilu wstała i ruszyła w stronę balkonu gdzie była Zuzia.
- Lilka no !
- Pocałował mnie w policzek na pożegnanie. - uśmiechnęła się a jej twarz poczerwieniała.
- Uuuuuu.. - uśmiechnęła się Nina.
- Dobra przestańcie. To tylko buziak nic wielkiego. - odburknęła i zginęła za czerwonymi zasłonami balkonu.
Wyszła i nie mogła uwierzyć.
- Co Ty do cholery robisz ? Pojebało Cię ? - zabrała Zuzce papierosa i zgasiła o poręcz balkonu.
- Przecież mi obiecałaś ! Zuza do cholery mówię do Ciebie... - podniosła głos
- Dobra wyluzuj, przecież nic takiego się nie stało nie ? - odburknęła.
- Zuzka, co się dzieje? - usiadła koło niej.
- Nie radzę sobie Lilu.. nie radzę. - po jej policzkach popłynęły łzy.
Dziewczyna mocno przytuliła ją do siebie. Milczała.
- Nie daje rady. Cholernie mi go brakuje i choć był takim skurwielem...
- Już cicho .. - przerwała jej Lilka i wzmocniła uścisk.
- Wycieraj te łzy - podsunęła jej swoją koszulkę.
- Ta w Twoją najlepszą koszulkę ? Chyba oszalałaś !
- Nie ważne.. wycieraj - uśmiechnęła się.
- No przestań głupku ! Idę po chusteczki. - wstała i weszła do pokoju.
Lilu podniosła i się i podeszła do poręczy balkonu. "Boże święty.. " głośno odetchnęła. Po chwili rozległo się wołanie dziewczyn. Otarła łzę i odsłaniając zasłonę wpadła do pokoju.
- Buuu ! Mendy ! - roześmiała się.
- Jak zwykle wielkie wejście. - uśmiechnęła się Liwia.
- Dobra miałyśmy stroić dom .. Na zaegarku 21:30 ale co taaam. Mamy całą noc. - mówiła podekscytowana Dziewczyny uśmiechnęły się.
- Ej. Mam nadzieję, że zostajecie u mnie na noc ?
- No raczej.. - odpowiedziała Nina.
- Eeee... Dziewczyny a gdzie jest Zuzka.
Spuściły głowę.
- No powiecie mi czy nie ? - mówiła poddenerwowana.
- Wzięła torbę, Twoją szarą bluzę i powiedziała, że za chwilę wróci .. - powiedziała Liwia a Nina nadal patrzyła w ziemię.
- Aha super.. To tak się interesujecie przyjaciółką... - burknęła.
- Ja idę jej szukać a Wy zejdźcie do mojej mamy i powiedzcie, żeby dała Wam dekoracje. - wyszła łapiąc torebkę.
Na dole spotkała się jeszcze z mamą. Powiedziała jej co i jak a jej twarz posmutniała.
- Leć za nią. - powiedziała całują w czoło.
Uśmiechnęła się i wyszła zamykając za sobą drzwi. Pokręciła się koło domu ale nigdzie nie było śladu Zuzki. Pierwsze co przyszło jej do głowy to Gabryś. Wyciągnęła telefon i wybrała numer .
- Co jest ? - odezwał się głos w słuchawce.
- Cześć. Wiem, ze jest późno, ale potrzebuję Twojej pomocy...
- Zaraz u Ciebie będę. - nie pytając o nic rozłączył się.
Za kilka minut już był pod jej domem. Dziewczyna opowiedziała wszystko a Gabryś przytulił ją i zgodził się pomóc. Szukali wszędzie, miasto, kluby, skate park, został tylko park. Ciemno i zimno.
- Masz załóż - uśmiechnął się wręczając bluzę.
- Dziękuję. - uśmiechnęła się.
- A teraz dawaj łapkę bo tu może być niebezpiecznie.- uśmiechnął się.
Szli alejkami rozglądając się na wszystkie strony. Jakaś para, grupka chłopaków...
- Tam jest ! - krzyknęła Lilu i zaczęła biec w jej stronę.

Komentarze

  1. ciamciu, to jest zajebiste! :O ;*
    wspaniała jesteś :* .

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniałee ! nie mogę się doczekać następnego rozdziału. ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Powinnaś książki pisać i wydawać ... Masz ogromny talent ! ;*;*;*

    OdpowiedzUsuń
  4. booskie ; ***
    kocham Cię wręcz ! ; *

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciamcia, czemu tak długo musieliśmy czekać na tą część ? ;>> wena ? czy sprawy osobiste ?

    Kocham ! *-*

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebiste. Masz niezłą wyobraźnie ; p

    OdpowiedzUsuń
  7. tez bym tak chciała ;p jestem lilu moja naj to zuzka ;p
    ona ma taka sama sytuajce czytasz mi w myslach .;p

    OdpowiedzUsuń
  8. o jeeeejuszki ♥ masz talent kobieto :3 i czy to serio sama wymyslasz ? ^^

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zostaw coś po sobie. Nawet małą kropkę, która namaluje ogromny uśmiech.

Popularne posty z tego bloga

Rozdział jedenasty.

Kilkanaście minut ogromnego stresu, który mocno zagnieździł się już we wnętrzu, każdego ze znajomych. Lilu była z Hubertem w szpitalu. Pomagała lekarzom porozumieć się z chłopakiem. - Nie wiem ile wypił. - powiedziała po polsku, a kiedy wzrok lekarza jasno wykazywał brak zrozumienia szybko powtórzyła po hiszpańsku. Kiwał głową twierdząco zadając jeszcze kilka pytań blondynce. Skończył a Lila była proszona o wyjście z sali. Usiadła na korytarzu plecami opierając się o zimną ścianę. Westchnęła. Zmęczenie dawało się we znaki i jedyne czego pragnęła to to, żeby ten horror się już skończył. Siedziała tam zupełnie sama.. w dłoniach ściskając kubek z ciepłą herbatą przyniesiony przed chwilą przez zatroskaną pielęgniarkę.  C i s z a. S p o k ó j.  Oczy Lilu walczyły z utratą obrazu drzwi, za którymi lekarze robili co w ich mocy by ustabilizować stan Huberta. Zamknęła je... Krzyki i biegający przed nią ludzie w białych fartuchach postawili ją na równe nogi zmęczenie ...