Przejdź do głównej zawartości

ROZDZIAŁ VII

Serce Lilki zabiło mocniej. Chwyciła dłoń przyjaciółki.
- Zuzka, kto ?- zapytała drżącym głosem.
- Nikodem.
Lilu spuściła głowę.
- On tu był.. Krzyczał, odgrażał się. Mówił, że takie ścierwo jak ja nie zasługuje na to by żyć. Mówił, że jeszcze go popamiętam.. - płakała.
- Nie przejmuj się. On tylko Cię straszy. Nie możesz się nim przejmować, rozumiesz !? Nie pozwolę na to by coś Ci zrobił...- mówiła podniesionym tonem.
- Boję się go. - zanosiła się płaczem.
- Nie możesz ! - podeszła do okna.
- Jeśli będzie trzeba, to zabiję gnoja ! Zabiję ... - powiedziała patrząc przez nie.
- Ja musiałam od niego odejść. Musiałam..
- Wiem i dobrze zrobiłaś, że zostawiłaś tego skurwiela ! - Lilu nie mogła pohamować złości.
Zuzka nie mogła opanować łez, ręce drżały a głos łamał się bardziej z każdym wypowiedzianym słowem. Lilu spędziła u niej kilka godzin. Siedziały i rozmawiały o przyjęciu urodzinowym, które wyprawione będzie po wyjściu dziewczyny ze szpitala. Śmiały się i wspominały stare dobre czasy. Imprezy, spacery, wypady do kina i noce u Lili. Obecność przyjaciółki bardzo podniosła Zuze na duchu. 
- Muszę spadać. - nachyliła się i pocałowała pociesznego rudzielca w czoło.
- Okej, wpadniesz jutro ? - uśmiechnęła się.
- Obowiązkowo. - złapała torbę i puściła oczko.
- To Siema. - wyszła zamykając drzwi.
- Cześć. - szepnęła Zuza i przyłożyła policzek do poduszki.
Blondynka wyszła ze szpitala. Stanęła na schodach i głęboko odetchnęła. Spojrzała na zegarek i pogrążyła się w myślach. Wsadziła słuchawki w uszy i pewnym krokiem ruszyła w stronę blokowisk. Po kilku minutach była na osiedlu. Szare bloki, kilka ławek i małe drzewka.
- To tu. - westchnęła i weszła do klatki. 
Trzecie piętro, drzwi po prawej stronie i tabliczka z nazwiskiem "Nowiccy". Zapukała. Zza dużych brązowych drzwi wyłoniła się postać chłopaka.
- A Ty co tu robisz .. - warknął
- Przyszłam Ci coś powiedzieć ! - stuknęła go ręką w ramie.
- Ej, laska wyluzuj. - podniósł ton.
- Co Ty sobie myślisz, że tak bezkarnie możesz nachodzić chorą dziewczynę ? Że możesz ją poniżać i wyzywać. Jesteś żałosny ! Zgnijesz w pierdlu za to co jej robiłeś ! Nie zostawię tak tego , możesz być pewny. - krzyczała na całą klatkę schodową. 
- Zamknij mordę debilko ! - wyszedł i przyparł ją do ściany. 
- Teraz ja Ci coś powiem. I lepiej słuchaj bo dwa razy nie będę powtarzał. Nie wchodź mi w drogę, rozumiesz !? Nie wtrącaj się w nieswoje sprawy bo pożałujesz. - mówił stanowczym tonem.
- Nienawidzę Cię ! - plunęła mu w twarz. 
Mocno chwycił ją za ramiona.
- Ty szmato ! - podniósł rękę.
- No uderz, na co jeszcze czekasz ? Uderz i ulżyj sobie.. Tylko to potrafisz.! Załatwiać wszystko siłą. Wyżywać się na wszystkich w koło.  Jesteś podłym, egoistycznym dupkiem.. - syczała, zagryzając wargi.
- Wynoś się stąd ! - popchnął ją i wskazał palcem na schody.
- To jeszcze nie koniec. Zuzkę udało Ci się zastraszyć, ale ze mną nie będzie tak łatwo. - opuściła budynek.
Minęła kilka bloków i usiadła na ławce. Serce mocno waliło a dłonie drżały z nerwów, ale Lilu była z siebie dumna, że stawiła czoła najgorszemu człowiekowi jakiego znała. Nie mogła pozwolić na to, żeby jej przyjaciółka była tak podle traktowana. Wróciła do domu. Zdjęła tenisówki i weszła do swojego pokoju. Na zegarku widniała 17:35. Rozebrała się i poszła wziąć kąpiel. Zjadła kolacje i padła z wycieczenia. Ta noc minęła jej spokojnie. Ranek był ciepły więc Lilka zaraz po przebudzeniu stwierdziła, że pójdzie do szpitala i zabierze przyjaciółkę na spacer. Szybkie śniadanie i sms do Niny. "Idziesz ze mną do Zuzy?" Długo nie czekała na pozytywną odpowiedź. Za kilka minut dziewczyna była już pod domem przyjaciółki i razem poszły w odwiedziny. Całą drogę Lilu opowiadała Ninie o wczorajszym zajściu i o tym, że była u Nikiego.
- Czemu do mnie nie zadzwoniłaś ? Czemu poszłaś tam sama ? Przecież ten psychol mógł Ci coś zrobić.. Lilka jesteś niepoważna ? - mówiła zdenerwowana dziewczyna.
- Nie wiem, sama nie wiem. Była tak wściekła, że nie miałam czasu myśleć, po prostu do niego poszłam.
- Na drugi raz dzwoń, bo Cię uduszę. - przytuliła blondynkę.
- Okej, ale teraz już koniec tych rozmów. I ani słowa Zuzce. - uśmiechnęła się.
Weszły do szpitala i z uśmiechniętymi minami ruszyły w kierunku sali. Weszły a Lilu od razu zaczęła wrzeszczeć. 
- Co Ty tu do cholery robisz ? Bierz dupę i wynoś się stad, kurwa ! 
- Znowu ona. - syknął. 
- Nie rozumiesz co do Ciebie mówię. - podeszła do niego i szarpnęła za bluzę.
Zamachnął się i uderzył w twarz. Upadła na podłogę. Z ust poleciała jej krew. Zamroczyło ją .
- Zostaw ją, błagam ! - po całej sali rozległ się przeraźliwy krzyk Zuzi. 
Zemdlała.

Komentarze

  1. Kurdę w taki moment ciekawy ; D
    Ja chcę następny rozdział ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. każdy chcee ! ;d cudoo! ;** |jaknajdalejstad

    OdpowiedzUsuń
  3. czekam, czekam !
    Musi być dziś kolejny !
    Musi ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Swietne ;D

    Karcia.

    OdpowiedzUsuń
  5. o jej, zajebiste to ;o
    zaczęłam dziś czytać i przeczytalam od I rozdziału i właśnie skończyłam. no szacun, masz talent do pisania :D
    czekam na nową notkę z niecierpliwością! :D

    (popatrzwniebo)

    OdpowiedzUsuń
  6. ja tak samo jak pani wyżej ;D
    zajebiste ; )

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeeeej az się wzruszyłam normalnie! Dziewczyno masz talent . Uwielbiam Cie i Twoje wpisy na moblo . Czekam na kolejny rozdział. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. To jest piękne ^^ Dodaje do obserwowanych i lecę czytać dalej. Jestem pod wrażeniem <3

    OdpowiedzUsuń
  9. ile można czekać, szybciej.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zostaw coś po sobie. Nawet małą kropkę, która namaluje ogromny uśmiech.

Popularne posty z tego bloga

Rozdział jedenasty.

Kilkanaście minut ogromnego stresu, który mocno zagnieździł się już we wnętrzu, każdego ze znajomych. Lilu była z Hubertem w szpitalu. Pomagała lekarzom porozumieć się z chłopakiem. - Nie wiem ile wypił. - powiedziała po polsku, a kiedy wzrok lekarza jasno wykazywał brak zrozumienia szybko powtórzyła po hiszpańsku. Kiwał głową twierdząco zadając jeszcze kilka pytań blondynce. Skończył a Lila była proszona o wyjście z sali. Usiadła na korytarzu plecami opierając się o zimną ścianę. Westchnęła. Zmęczenie dawało się we znaki i jedyne czego pragnęła to to, żeby ten horror się już skończył. Siedziała tam zupełnie sama.. w dłoniach ściskając kubek z ciepłą herbatą przyniesiony przed chwilą przez zatroskaną pielęgniarkę.  C i s z a. S p o k ó j.  Oczy Lilu walczyły z utratą obrazu drzwi, za którymi lekarze robili co w ich mocy by ustabilizować stan Huberta. Zamknęła je... Krzyki i biegający przed nią ludzie w białych fartuchach postawili ją na równe nogi zmęczenie spychając na d