Przejdź do głównej zawartości

ROZDZIAŁ XII

Widok dziewczyn w wystrzałowych sukienkach odebrał mowę wszystkim zebranym. Solenizantka w małej czarnej i wysokich obcasach schodziła jako pierwsza. Na końcu schodów czekał na nią Gabryś, który objął ją w pasie i razem stanęli na samym środku salonu.
- Ta dziewczyna dziś ma urodziny. Swoje wymarzone przyjęcie, które chciała spędzić w jak najlepszym towarzystwie. Macie wielkie szczęście, że tu jesteście, bo ten dzień będzie nie zapomniany ! No to świętujemy.- mówił do znajomych Lilu.
Spojrzała na niego. W tle zaczęła lecieć muzyka.
- Jeszcze chwilę dajcie mi jeszcze minutę. - powiedział.
Kiwnął ręką w stronę Pawła aby zatrzymał muzykę. Spojrzał w oczy Lili a później na resztę zgromadzonych. Nina, Zuzka i Liwia uśmiechały się trzymając kciuki.
- Liluu... - nerwowo przełknął ślinę.
Spojrzała na niego pytającym wzrokiem. Złapał jej dłoń.
- Zostaniesz moją dziewczyną ? - zapytał drżącym głosem.
W salonie zapadła cisza a pytanie skierowane do dziewczyny odbijało się echem w każdym kącie. Spojrzała na niego. Serce waliło jej tak mocno, że można było usłyszeć pukanie.
- Tak. - odpowiedziała wpadając mu w objęcia.
 Przytulił ją mocno i pocałował. Przyjaciółki zaczęły bić brawo. Wszyscy podeszli i zaczęli im gratulować, składali życzenia urodzinowe i wręczali prezenty. Pawcio puścił muzykę i wszyscy zaczęli się bawić.
- Chodź muszę Ci kogoś przedstawić. - złapał za rękę Lilu.
Oboje podeszli do stanowiska gdzie był kolega Gabrysia.
- Paweł to jest Lilka, moja dziewczyna. - powiedział z uśmiechem na ustach patrząc na dziewczynę.
- Cześć Paweł. - powiedział wyciągając rękę.
- Lilu. - uśmiechnęła się podając rękę.
- Tak w ogóle to wszystkiego najlepszego. - dodał
- Dziękuję. 
- Gabryś ja pójdę do dziewczyn na chwilę. - dodała po chwili i odeszła.
Chłopacy stali przy konsoli bawiąc się muzyką. Puszczali znane hity przy,których bawili się wszyscy.
- Ej, ej co to za przystojniak. - zapytała Zuzia pokazując na wysokiego blondyna.
- Paweł, kolega Gabrysia. - odpowiedziała Lilka.
- No no muszę go poznać. - powiedziała i ruszyła w kierunku chłopaka.
- Czyli dawna Zuzka powróciła. - powiedziała z uśmiechem Nina.
Wszystkie stały i patrzyły w kierunku rudej piękności. Było widać, że od razu wpadła chłopakowi w oko. Spędzili w swoim towarzystwie resztę wieczoru, śmiali się i tańczyli. Dziewczyny pierwszy raz widziały Zuzę taką szczęśliwą. Swoją radością zarażała wszystkich w koło.
- Chodźmy potańczyć. - powiedziała Liwia.
W nieziemskich sukienkach ruszyły na parkiet. Śmiały się, wygłupiały popijając soki ze słomki.
- Możemy chwilkę pogadać ? - zapytał Gibi.
Spojrzała na dziewczyny, którym wcześniej obiecała, że będą reszte wieczora razem. Uśmiechnęły się.
- No idź. - powiedziała puszczając oczko Nina.
Wyciągnął rękę i chwycił jej dłoń. Wyszli przed dom.
- Przejdziemy się. - zapytał.
- Nie wzięłam nic na długi rękaw a trochę chłodno. - oznajmiła.
- Poczekaj tu chwilę. - powiedział i szybko wrócił do domu.
Po chwili wyszedł z jej czarną marynarką i swoją bluzą.
- Teraz możemy iść. - uśmiechnął się.
- Teraz tak. 
Szli. Szli, aż doszli do jakiegoś starego spalonego budynku. Lilu nie wiedziała o co chodzi. W lekkim starchu podążała przy boku chłopaka.
- Chciałeś o czymś pogadać. - cicho wyszeptała.
Nie usłyszał.
- Gabryś .. - powiedziała głośniej.
- Przepraszam zamyśliłem się. Coś mówiłaś ? - spojrzał w jej kierunku. 
- Chciałeś o czymś pogadać . - powtórzyła. 
- Ach tak. - przełknął nerwowo ślinę.
- Więc ? - złapała go pod rękę.
- Pewnie jakbym był trzeźwy to więcej czasu by mi to zajęło. - powiedział
Uśmiechnęła się.
- Widzisz ten dom ? Ten tam na wzgórzu ? Kiedyś tam mieszkałem. Zostaliśmy sami w domu. Z braćmi bawiliśmy się zapałkami. Miałem może z pięć lat.
- A oni ile ? - przerwała.
- Igor miał osiem. A Dominik, ten co pracuje w stokrotce siedem. Wszystko zaczęło płonąć. Panikowaliśmy a drzwi były zamknięte. Igor nakrył nas kocem i .. - zawiesił mu się głos.
Mocno go przytuliła.
- I kazał zasłonić nos i usta koszulkami. Wszędzie było pełno dymu. Później obudziłem się w szpitalu, ale koło mnie był tylko Dominik... - z jego oczu popłynęły łzy.
Lilu otarła płynące po policzkach krople. Wtuliła się w niego. Stali w milczeniu.

Komentarze

  1. uwielbiam Cię ;*. - nessuno

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś cudowna.Pisz dalej.♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne <3 masz talent ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś świetna ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. pisz pisz ;**
    <333

    OdpowiedzUsuń
  6. cudownieee ! I jak zwykle w takim momencie ;d ale za to też Cię kocham hehe ;d ;* masz talent nie zmarnuj go ! ;) || jaknajdalejstad

    OdpowiedzUsuń
  7. Ehę. Szkoda tylko, że takie sztuczne. Zuzka powinna być w psychiatryku bo targnęła się na swoje życie.

    OdpowiedzUsuń
  8. zajebiste to jest ! tak sie wciagnelam masakra <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Ogólnie spoko jest , ale to za bajkowe , Ta Lilu uważa się za najlepszą , najpiękniejszą dziewczyną . | Ale talent masz , pisz dalej ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. dobre, podoba mi się, tylko takie nierealne ;)
    ale nie powiem, wciąga ;d

    OdpowiedzUsuń
  11. Wciągaa strasznie . ! <3 pisz dalej i dalej, bo nie mogę się doczekać co bd. ♥ ja dopiero zaczynam, ale zapraszam do czytania mojego bloga. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zostaw coś po sobie. Nawet małą kropkę, która namaluje ogromny uśmiech.

Popularne posty z tego bloga

Rozdział jedenasty.

Kilkanaście minut ogromnego stresu, który mocno zagnieździł się już we wnętrzu, każdego ze znajomych. Lilu była z Hubertem w szpitalu. Pomagała lekarzom porozumieć się z chłopakiem. - Nie wiem ile wypił. - powiedziała po polsku, a kiedy wzrok lekarza jasno wykazywał brak zrozumienia szybko powtórzyła po hiszpańsku. Kiwał głową twierdząco zadając jeszcze kilka pytań blondynce. Skończył a Lila była proszona o wyjście z sali. Usiadła na korytarzu plecami opierając się o zimną ścianę. Westchnęła. Zmęczenie dawało się we znaki i jedyne czego pragnęła to to, żeby ten horror się już skończył. Siedziała tam zupełnie sama.. w dłoniach ściskając kubek z ciepłą herbatą przyniesiony przed chwilą przez zatroskaną pielęgniarkę.  C i s z a. S p o k ó j.  Oczy Lilu walczyły z utratą obrazu drzwi, za którymi lekarze robili co w ich mocy by ustabilizować stan Huberta. Zamknęła je... Krzyki i biegający przed nią ludzie w białych fartuchach postawili ją na równe nogi zmęczenie spychając na d