Przejdź do głównej zawartości

ROZDZIAŁ XIV

Jej ciało przeszedł dreszcz i w pierwszym momencie nie wiedziała co zrobić.Odetchnęła głęboko i włożyła rękę do skrzyni. Wyciągnęła z jej dna mały wisiorek. Kształtem przypominał klucz. Chodź nie do końca był odzwierciedleniem teraźniejszego. Na krótkim cieniutkim łańcuszku wisiał srebrny "klucz" o nieregularnym kształcie. Położyła go na dłoni i dokładnie się mu przyglądając. Pierwszy przykuł jej wzrok mały czerwony diamencik umieszczony na wylot. Gdy go odwróciła jej oczom ukazał się napis "Credite et videbis." Niezrozumiała z tego ani słowa. Postanowiła schować wisior do kieszeni bluzy i potem sprawdzić co oznacza napis. Sięgnęła do skrzyni jeszcze raz..
- Aaaaaaaa ! - pisnęła z przerażenia. 
Ze skrzyni szybko wydostała się niewielka mysz. Szybko zatkała usta ręką. Było już bardzo późno a każdy najmniejszy dźwięk mógł zbudzić mamę. Serce waliło jej jak dzwon. Lilu potwornie bała się myszy. Zanim ponownie włożyła rękę do starej szarej skrzyni przesunęła ją bliżej światła. Zajrzała ponownie. Książki, zdjęcia, kilka monet i .. 
- A co to ? - złapała do ręki małe pudełko. 
Mała, kwadratowa szkatułka. Nie było w niej zamka. Dziewczyna próbowała ją otworzyć lecz to na nic. Była dość ciężka i gdy nią poruszała w środku było słychać jakieś brzdąkanie. Postawiła ją obok siebie. Wzięła do ręki zdjęcia. Zdmuchnęła z nich kurz a na fotografii ukazała się postać kobiety, mężczyzny i małej dziewczynki. Rzuciła okiem na inne i w końcu coś spostrzegła.
- Ta kobieta .. Ona ma na szyi ten wisior. - powiedziała sama do siebie.
Jeszcze kilka minut przeglądała zawartość dużej skrzyni i przypatrywała się fotografią. Wstała i udała się w stronę drabiny. W kieszeni miała "klucz" a w dłoni kilka starych zdjęć. Zeszła ostrożnie i wróciła do swojego pokoju.
- Coooo !? - powiedziała ze zdumienia otwierając oczy.
Na zegarku widniała 2:58. Schowała znalezione przedmioty do kartonowego pudełka i wsunęła pod łóżko. Zdjęła bluzę i wskoczyła pod kołdrę. Chwilę potem zasnęła.
- Lilu ! Liluuuu ! - krzyczała z dołu mama.
- Cooo ? - odpowiedziała markotnie.
- Idę do galerii. Śniadanie masz na stole. Wrócę za jakieś dwie godziny. - oznajmiła.
- Dobra ! - odpowiedziała siadając na łóżku.
Przetarła oczy. Chwyciła do ręki telefon. " Masz 2 wiadomości." Jedna od Zuzki, że wpadnie ok. 11:00, a druga od Gabriela. Spojrzała na zegarek w telefonie.
- O nieee ! - burknęła.
Jej ciemno brązowym oczom ukazała się 10:45. Niechętnie wstała z łóżka i poszła w stronę łazienki czytają sms-a od chłopaka. "Nie mogę uwierzyć w to, że jesteś moja : * ..." Uśmiech od ucha do ucha i szybkie odpisanie na sms-a. Przekroczyła próg kafelkowego królestwa. Wskoczyła pod prysznic. Dzwonek do drzwi.
- No kurwa ! Nie dadzą się nawet wykąpać. - powiedziała wystawiając nogę z poza kabiny.
Owinęła się grubym, czerwonym ręcznikiem i z mokrymi włosami zeszła na dół zostawiając za sobą mokre ślady stóp. Otworzyła drzwi.
- Właź. - powiedziała do stojącej na przeciw Zuzy.
- Nooo .. jakie miłe powitanie. - odpowiedziała.
- Sorki. Wstałam dopiero i w dodatku wyciągnęłaś mą osobę z pod prysznica.
- O wybacz. - roześmiała się.
- Coli, soku, wody ? - zaproponowała idąc w kierunku kuchni.
- Soku.. Widzę, że mokre duchy masz w domu. - krzyknęła z przedpokoju.
- Zaraz dostaniesz ścierkę i posprzątasz bo to przez Ciebie ! - uśmiechnęła się wchodząc do pomieszczenia, którym znajdowała się przyjaciółka.
- Daj pomogę Ci. - chwyciła od Lilu talerzyk i szklankę z sokiem pomarańczowym.
- To moje śniadanie nie zjedź mi ! - roześmiała się.
- Głupia ! Trzymaj lepiej ten ręcznik bo Ci zleci chudzielcu. I będzie niezłe widowisko. - powiedziała wchodząc na piętro.
- Będę u Ciebie. - oznajmiła Zuzia.
- Spoko. Za chwilę do Ciebie przyjdę.
Kilka minut i już Lilu towarzyszyła przyjaciółce. Opowiedziała jej i pokazała co wczoraj znalazła. Dziewczyna oglądała fotografie z wielką uwagą. Wisior ściskała w dłoni.
- Wróciłam. - wydarła się na cały dom mama.
- Nie musisz krzyczeć. Wstałaaam. ! - odpowiedziała podchodząc do balustrady
- A myślałam, że jeszcze łóżko Cię nie puściło. - uśmiechnęła się.
- Mamo możemy pogadać? - zapytała.
- Pewnie. Zejdź będę w kuchni.- złapała torby i zniknęła.
Lilu wróciła do pokoju. Chwyciła w dłoń wisior i zdjęcia. Uśmiechnęła się do Zuzki i razem zeszły na dół.
- Mamo.. - weszła trzymając w dłoniach przedmioty.
Kobieta znieruchomiała wypuszczając szklankę z dłoni.

Komentarze

  1. czekam na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Teraz to zrobiło się troszkę fantastyczne lepsze było na początku ale to też fajniutkie <3

    OdpowiedzUsuń
  3. w chuj wciąga, taka bardziej książka fantastyczna by mogła z tego wyjść jak na razie ;) ;***
    świetnie piszesz ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. a mi tam podoba się tak samo jak początek,w końcu najważniejsze że wciąga !;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne !! < 333
    Powinni Ci za to płacić ! ; ). ; *

    OdpowiedzUsuń
  6. kiedy bd kolejny rozdział ?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zostaw coś po sobie. Nawet małą kropkę, która namaluje ogromny uśmiech.

Popularne posty z tego bloga

Rozdział jedenasty.

Kilkanaście minut ogromnego stresu, który mocno zagnieździł się już we wnętrzu, każdego ze znajomych. Lilu była z Hubertem w szpitalu. Pomagała lekarzom porozumieć się z chłopakiem. - Nie wiem ile wypił. - powiedziała po polsku, a kiedy wzrok lekarza jasno wykazywał brak zrozumienia szybko powtórzyła po hiszpańsku. Kiwał głową twierdząco zadając jeszcze kilka pytań blondynce. Skończył a Lila była proszona o wyjście z sali. Usiadła na korytarzu plecami opierając się o zimną ścianę. Westchnęła. Zmęczenie dawało się we znaki i jedyne czego pragnęła to to, żeby ten horror się już skończył. Siedziała tam zupełnie sama.. w dłoniach ściskając kubek z ciepłą herbatą przyniesiony przed chwilą przez zatroskaną pielęgniarkę.  C i s z a. S p o k ó j.  Oczy Lilu walczyły z utratą obrazu drzwi, za którymi lekarze robili co w ich mocy by ustabilizować stan Huberta. Zamknęła je... Krzyki i biegający przed nią ludzie w białych fartuchach postawili ją na równe nogi zmęczenie spychając na d