Przejdź do głównej zawartości

ROZDZIAŁ XXI

- Co tu się dzieje Lilu ? - podszedł i objął dziewczynę.
- Nic. Po prostu on nie wchodzi. - pokazała palcem na Filipa.
Gabryś spojrzał na chłopaka. Podszedł do niego i oboje odeszli kawałek dalej. Rozmawiali kilka minut po czym sam Gabryś wrócił pod drzwi klubu. Złapał Lili za rękę i weszli do środka.
- Dziękuję. - przytuliła się do niego mocno.
- Nienawiść do byłych, tak ? - uśmiechnął się.
- Tylko do tych co zostawiają bez słowa wyjaśnień. - odwzajemniła uśmiech.
Chłopak mocno objął ją za ramię i poszli oboje do stojącego przy konsoli Pawła. Lilu nerwowo spoglądała na zegarek. 19:45 i czas leciał ku godzinie dwudziestej. Nagle do klubu wpadła Zuzka i oznajmiła Lilu, że Nina zabrała Liwię spod Hipnozy i obie idę już do Code Clubu. Hipnoza jest dwie przecznice dalej więc Lilka z Zuzką szybko zebrały wszystkich gości. Pogasili światła i wyłączyli muzykę.
- Coś tu dziś cicho . Jesteś pewna, że jest czynne. - powiedziała Liwia stojąc przed klubem.
- No przecież Lila z Zuzą tu są. To nie możliwe, żeby nas wystawiły. - powiedziała.
- Chodź, zobaczymy co tam się dzieje. - dodała łapiąc za rękę przyjaciółkę.
Weszły do środka. Panowała tam grobowa cisza. Nagle zza ogromnych fioletowych kanap wyskoczyli znajomi.
- Niespodzianka ! - wrzasnęli z wszystkich sił.
Liwia nie mogła uwierzyć własnym oczom. Zakryła usta dłonią i wybuchła niekontrolowanym śmiechem.
- Jak odchodzić to w wielkim stylu. - powiedziały przyjaciółki mocno ją ściskając.
- Jesteście kochane. - po jej policzkach popłynęły łzy.
- Dziękuję, bardzo Wam dziękuję. - dodała
Uśmiechnęły się i zaciągnęły ją do kanapy, która była zarezerwowana tylko dla ich paczki. Gabryś przyniósł napoje a dziewczyny wspominały wszystkie spędzone razem lata. Jedna przez drugą, krzyczały nadając rozmowie nowe ścieżki. Wycieczka w góry, wakacje nad morzem, niefortunny wypadek i niezapomniane dla wszystkich ognisko w lesie.. Liwia śmiała się i płakała na przemian.
- Mamy coś dla Ciebie. - powiedziała Lilu
Wstała i poszła do pomieszczenia dla ochrony. Za nią szybkim krokiem podążyła Nina.
- Zamknij oczy ! - krzyknęła zza rogu Nina.
- Zamknęłam ! - odpowiedziała dziewczyna.
Jej serce waliło tak mocno, że dziewczynie wydawało się, że wszyscy zgromadzeni w klubie je słyszą. Przełykała nerwowo ślinę. Dziewczyny stanęły przed nią z tortem i małym prezentem. Za nimi reszta gości.
- Otwieraj. - powiedziała Lilu.
- Boję się ! - dziewczyna nakryła oczy dłońmi.
- Otwieraj ! - krzyknął tłum.
Otworzyła oczy a na jej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech. Staneła przed tortem i zaczęła czytać napisane na nim drobnym makiem słowa.

" Pomimo i wbrew wszystkiego. Na amen i do końca świata będziesz dla nas tą najważniejszą. Tą, z którą najgłupsze rzeczy nabierały sensu. Tą, z którą gadanie do rana nie nudziło chodź na sekundę. Tą najlepszą, najwspanialszą, najukochańszą Liwią. I pamiętaj Przyjaciel jest na amen ! "

Nie była w stanie powiedzieć nic poza "Dziękuję". Ten wieczór był pełen wrażeń. Huczna zabawa i kilka drinków czyli godnie pożegnanie przyjaciółki i wielka tęsknota chodź do wyjazdu zostały jeszcze dwa dni.
Około 2:30 Lilu wróciła do domu przywieziona przez Gabrysia i jego brata. Przed dom wyszła mama dziewczyny. Gibi chwycił Lilu na ręce i zaniósł do jej pokoju, mamie tłumacząc, że zasnęła po drodze. Gdy położył ją i przykrył krwisto czerwoną kołdrą przebudziła się. Spojrzała na niego i pokazała palcem, żeby się do niej zbliżył.
- Dziękuję, kochanie. - wybełkotała.
- Dobranoc. - pocałował ją w czoło.
Szybko chwyciła jego szyję i przyciągnęła go do siebie tak, że położył się na niej. 
- Ale Ty nigdzie nie idziesz. Zostajesz tu ze mną. - dalej bełkotała kurczowo trzymając jego szyję.
Wyzwolił się z uścisku i usiadł koło niej łapiąc za dłoń. Odczekał kilka minut aż zaśnie i wyszedł. Chwilę rozmawiał z siedzącą w kuchni kobietą po czym wrócił do samochodu.
- Oj Ty musisz kochać tą małą wariatkę. - powiedział Dominik.
- Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo. - uśmiechnął się Gabryś.

Komentarze

  1. Haaa, mój będzie pierwszy! ;D jest zajebiście dobrze ;) ;* czekam na następny, z niecierpliwoscia!! ;* || jaknajdlajestad

    OdpowiedzUsuń
  2. Boskie! Boskie! : D szybciej następny rooodział : D

    OdpowiedzUsuń
  3. jesteś rewelacyjna pisz dalej ... czekam na kolejne rozdziały :***

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na następny rozdział. ♥ // zaczynammiecnaciebiwyjebane (moblo)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebiste ;D po prostu cuuudo ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebiste.. Kolejny świetny rozdział ; )
    Fajna impreza..
    Pozdrawiam <333

    OdpowiedzUsuń
  7. to jest boskie..oczy mnie szczypią,ale przeczytałam od początku..uwielbiam to..chciałabym mieć takie lektury szkolne,i jestem pełna podziwu,że tak pięknie potrafisz pisać ...
    czekam na kolejne rozdziały :*
    Pozdrarawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. nareszcie doczekałam się kolejnego rozdziału i nie moge się doczekac kolejnego . ; ) błagam, pisz częściej to opowiadanie, to wciąga .

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zostaw coś po sobie. Nawet małą kropkę, która namaluje ogromny uśmiech.

Popularne posty z tego bloga

Rozdział jedenasty.

Kilkanaście minut ogromnego stresu, który mocno zagnieździł się już we wnętrzu, każdego ze znajomych. Lilu była z Hubertem w szpitalu. Pomagała lekarzom porozumieć się z chłopakiem. - Nie wiem ile wypił. - powiedziała po polsku, a kiedy wzrok lekarza jasno wykazywał brak zrozumienia szybko powtórzyła po hiszpańsku. Kiwał głową twierdząco zadając jeszcze kilka pytań blondynce. Skończył a Lila była proszona o wyjście z sali. Usiadła na korytarzu plecami opierając się o zimną ścianę. Westchnęła. Zmęczenie dawało się we znaki i jedyne czego pragnęła to to, żeby ten horror się już skończył. Siedziała tam zupełnie sama.. w dłoniach ściskając kubek z ciepłą herbatą przyniesiony przed chwilą przez zatroskaną pielęgniarkę.  C i s z a. S p o k ó j.  Oczy Lilu walczyły z utratą obrazu drzwi, za którymi lekarze robili co w ich mocy by ustabilizować stan Huberta. Zamknęła je... Krzyki i biegający przed nią ludzie w białych fartuchach postawili ją na równe nogi zmęczenie spychając na d