Przejdź do głównej zawartości

ROZDZIAŁ LXX

Lilu jak najszybciej odwróciła wzrok i zaczęła modlić się w duchu, by chłopak nie podszedł do niej. Z jednej strony chciała tego. Chciała zapytać go, co się zmieniło i dlaczego tak się zachowuje? Ale z drugiej, wiedziała, że jeśli tylko Gabryś zobaczy ją z Filipem, zacznie się awantura. 
W jej głowie panował chaos. Chłopak był bliżej, a ona nie wiedziała co robić. 
Liluuu, on tutaj idzie - usłyszała szept swojej przyjaciółki.
Cholera jasna, przecież widzę! - niekontrolowanie uniosła głos na Zuzę. 
Dziewczyna posłała koleżance przepraszający wzrok, po czym szybko wstała, by tylko uniknąć spotkania z Filipem.

Usłyszała swoje imię, na dźwięk którego po jej ciele przeszły ciarki. Stanęła jak na kazanie, a następnie odwróciła się w stronę zmierzającego ku niej chłopaka.
Przecież w końcu musiała zmierzyć się z tym problemem i wyjaśnić go raz, a porządnie. Ale czy chciała tego? Chciała zakończyć już na zawsze znajomość z Filipem? Z chłopakiem, z którym przeżyła tak dużo czasu i po części, dalej coś do niego czuła?
Czego chcesz? - jej głos zadrżał, próbowała patrzeć na niego obojętnie, ale coś jej nie pozwalało...
Mogłabyś w końcu ze mną porozmawiać, a nie uciekać przede mną... Sprawa sama się nie wyjaśni, a ja właśnie oczekuję jakiegoś wytłumaczenia z twojej strony - założył ręce na piersi. W tej chwili można było go porównać do obrażonego dzieciaka, któremu ktoś zabrał ulubioną zabawkę.
Jakiegoś wytłumaczenia? A co tutaj tłumaczyć? - zaśmiała się ironicznie.
Możesz tak ze mną nie postępować? Nawet nie wiesz... Nawet nie wiesz ile czasu przeznaczyłem na to, by dojść do siebie... Czy myślisz, że człowiek, który wie, że bezpowrotnie stracił najważniejszą osobę w życiu, po czym próbuje popełnić samobójstwo z tego powodu, z dnia na dzień staje się szczęśliwy? - patrzył na nią, a jego oczy powoli stawały się szkliste.
Lilu stała osłupiała i patrzyła na chłopaka, który lada chwila mógł się całkiem rozkleić. Nie było to do niego podobne, nie w takiej sytuacji i nie tutaj, w szkole.
Teraz miała wyrzuty sumienia. Nie pomyślała w ogóle o tym, że mogła zranić go aż tak swoją obojętnością. Dawała mu tak wiele nadziei, na które on się coraz to bardziej 'napalał'. Zależało mu, nie mogła powiedzieć, że nie, przecież było to bardzo widoczne.
Niby wszystko było proste. Wystarczyło przemyśleć do kogo coś czuje... Nie chciała zranić nikogo, a jednak, Filip właśnie z jej powodu stał na przeciwko i o mało co, nie płakał.
Więc dlaczego stała i nie wiedziała co zrobić? Dlaczego w jej głowie od kilku dni panuje chaos, którego za cholerę nie może ogarnąć?
Filip... Przepraszam, nie wiem... Nie wie - zaczęła wolno, patrząc na chłopaka.
Tym razem to ona stawiała kroki, by być bliżej niego i jakoś mu wytłumaczyć wszystko.
W tej samej chwili poczuła szarpnięcie, a chwilę później akcja działa się szybko, że nie mogła nawet zapanować nad samą sobą.
Przed oczami pojawił się Gabryś, który właśnie przyparł Filipa do ściany. Przed tym zaś, chłopak odepchnął dziewczynę na bok, by sam na sam rozwiązać sprawę.
Dziewczyna patrzyła na niego przerażona. Nie wiedziała co zrobić. Czy bronić Filipa, czy może odejść stamtąd i uwolnić się w końcu od chłopaka.
Wybrała jednak najlepszą opcję.
Przestań! - krzyknęła, tak, że cała reszta oczu skierowała wzrok w ich stronę. - Gabryś, do cholery jasnej, mówię coś!
Patrzyła na swojego chłopaka z pretensją w oczach. Ten, złapał świeże powietrze, odwracając powoli twarz w stronę swojej dziewczyny. Widział, jak cierpi. Chciał jej pomóc, wyciągnął do niej dłoń, lecz ona na pięcie odwróciła się  i ruszyła w stronę toalet. Nie mogła znieść myśli, że musi wybrać pomiędzy dwiema najważniejszymi osobami. A może już wybrała, a nie jest pewna tego wyboru? Mnóstwo pytań chodziło jej po głowie, na które w ogóle nie mogła znaleźć odpowiedzi.


Kolejne lekcje minęły szybko. Podczas jednej z przerw, podszedł do niej Gabryś, składając ręce jak do modlitwy i przepraszając dziewczynę mówił, że już nigdy to się nie powtórzy, a ona swobodnie będzie mogła rozmawiać z Filipem, gdy tylko najdzie ją ochota. Oczywiście mówił to wszystko pod presją i nawet ona sama nie wierzyła w jego słowa. Przynajmniej w ich część, bo przeprosiny wydawały się dosyć prawdziwe.
Wybaczyła mu. Bo co innego mogła zrobić? Postanowiła jednak, że jeśli sytuacja powtórzy się, nie będzie już taka miła.
Spotykamy się po szkole? - usłyszała za plecami głos Zuzy. - W ogóle, dawno nie widziałyśmy się z Niną! Mam pomysł! Zróbmy piżama party! 
Lilka zaśmiała się, widząc minę swojej przyjaciółki. Pomysł spodobał jej się, ale miała dwa powody, by nie skorzystać z nich.
- Po pierwsze kochanie, to spotykam się za chwilę z Liamem. Po drugie, jest czwartek, z czego wynika, że jutro szkoła, a więc piżamę party zrobimy jutro u mnie - na koniec uśmiechnęła się uroczo, po czym pocałowała przyjaciółkę w policzek i ruszyła do wyjścia.
Tylko za bardzo nie szalej z tą gwiazdką! - Zuza rzuciła za koleżanką, śmiejąc się pod nosem.
Lilu nie odpowiedziała. Możliwe, że nie usłyszała. Szła zamyślona na spotkanie z nowo poznanym kolegą. Nie wiedziała nawet o czym będą rozmawiać, przecież prawie w ogóle go nie znała. Oczywiście mogła poczytać o nim w internecie, ale to nie to samo... Publiczne, a prywatne życie to co innego, na dodatek paparazzi.
Właściwie, dziwne jest to, że taka gwiazda, a nikt za nim nie chodzi. Przecież media powinny od dawna huczeć o jego pobycie w Polsce.
Cześć piękna - Lilu aż podskoczyła, gdy w jej lewym uchu rozbrzmiał głos kolegi.
Odwróciła się, by za chwilę naskoczyć na rozśmieszonego Liama.
I co się tak śmiejesz?! Zobaczysz, odwdzięczę ci się! Jeszcze pożałujesz - patrzyła na niego w ciągu dalszym lekko przestraszona, a jej serce chyba nie miało zamiaru się uspokoić.
Przepraszam, ale coś mi się wydaje, że nie będziesz miała na to okazji - szczęście i smutek razem, dawały śmieszny grymas na twarzy chłopaka.
Zaraz mi wszystko opowiesz, a teraz chodź bo mam ochotę na ciastko z kremem - zaśmiała się, oblizując usta.
Oboje weszli do najbliższej kawiarenki na rogu. Usiedli przy stoliku i zamówili po ciastku i szklance zwykłej wody. Lilu spojrzała pytającym wzrokiem na blondyna, czekając aż coś powie.
No? Więc chcę coś o tobie wiedzieć - zaczęła, widząc, że chłopak jest naprawdę przygnębiony.
Od czego by tutaj zacząć... Okej, więc jak już się domyślasz, należę do zespołu One Direction. Nie wiem czy słyszałaś o nim kiedyś, ale no, już wiesz, że owy zespół istnieje. Tutaj mam dziadków, więc przyjechałem do nich... Powiedzmy, że musiałem dać trochę czasu rodzicom. Wiesz, dorosłe życie, kłótnie i takie tam... - zamyślił się na chwilę, po czym przyjrzał się jej badawczo. - Nie mam pojęcia dlaczego ci to wszystko mówię, na ogół nie jestem aż tak otwarty, ale mam nadzieję, że mogę ci ufać, hm?
Dziewczyna spojrzała na niego, unosząc do góry kąciki ust.
Jasne, że tak. Byś był bardziej pewny, to może i ja ci opowiem coś o sobie? - posłała mu uśmiech.
Byłoby miło - skomentował krótko, podpierając twarz na dłoniach.
Dziewczyna zaczęła swoją historię. Nie chciała zdradzać wszystkiego, więc opowiedziała w skrócie, dodając na koniec, że jest szczęśliwa i nie zamieniłaby swojego chłopaka na nikogo innego.
Kiedy wypowiadała te słowa poczuła ulgę, że w końcu wypowiedziała to na głos.
O, to widzę, że ci się układa - uśmiechnął się od ucha do ucha. - Więc życzę ci szczęścia - dodał.
Nie dziękuję, by nie zapeszyć... - zamyśliła się na chwilę, po czym powędrowała wzrokiem na uśmiechniętą twarz Liama. - A ty? Jak tam twoje sprawy sercowe?
Chłopak spojrzał na nią, lekko się dziwiąc.
Ja i moje sprawy sercowe... - zaśmiał się. - Powiem tak, nie mam życia jak inni w moim wieku, więc też nie mam czasu, by tak naprawdę się zakochać. 
A chciałbyś? - zadała mu całkiem mądre pytanie, które nawet i jego zaskoczyło.
Przez chwilę wydawać się mogło, że myśli. Albo i naprawdę zastanawiał się nad odpowiedzią.
Stanowczo nie - upił trochę wody, kierując swoje - w ciągu dalszym - zamyślone oczy na okno.
Dobra, nie wnikam - skomentowała krótko, widząc jego minę.
W tym momencie zastanawiała się, dlaczego on tak siebie oszukuję. Widać było gołym okiem, że brakuje mu odpoczynku, brakuje mu prawdziwego życia.
Wiesz? Myślałam, że za wszystkimi gwiazdami biegają paparazzi i w ogóle, a tutaj nic? - zmieniła szybko temat, wiedząc, że chłopak nie ma ochoty go kontynuować.
Nic? Dziewczyno, ukrywam się przed nimi od tygodnia... Wiesz jakie to męczące? - pomimo powagi w jego głosie, na jego ustach malował się uśmiech.
No wiesz, miałeś wybór... A przełożenie spotkania ma coś z nimi wspólnego? - upiła łyk wody, którą jakiś czas temu kelner położył na ich stolik.
Nie. Wyjeżdżam już dziś wieczorem, więc sama widzisz, że sobota nie wchodziła w rachubę.
Lilu aż otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia. I nie, nie chodziło o to, że chłopak nie poinformował jej wcześniej, bo to nie miało akurat w tym momencie najmniejszego znaczenia.
Patrzyła na okno, za którym obok kawiarni stąpała młoda dwójka. Chłopak, całkiem jej znany, można powiedzieć, że bardzo dobrze. Dziewczyna, tylko z widzenia.
W tym samym momencie w oczach Lilu pojawiły się łzy. Siedziała osłupiała, nie wiedząc jak ma zareagować...


Rozdział pisała Klaudia (crazydream )

Komentarze

Prześlij komentarz

Zostaw coś po sobie. Nawet małą kropkę, która namaluje ogromny uśmiech.

Popularne posty z tego bloga

Rozdział jedenasty.

Kilkanaście minut ogromnego stresu, który mocno zagnieździł się już we wnętrzu, każdego ze znajomych. Lilu była z Hubertem w szpitalu. Pomagała lekarzom porozumieć się z chłopakiem. - Nie wiem ile wypił. - powiedziała po polsku, a kiedy wzrok lekarza jasno wykazywał brak zrozumienia szybko powtórzyła po hiszpańsku. Kiwał głową twierdząco zadając jeszcze kilka pytań blondynce. Skończył a Lila była proszona o wyjście z sali. Usiadła na korytarzu plecami opierając się o zimną ścianę. Westchnęła. Zmęczenie dawało się we znaki i jedyne czego pragnęła to to, żeby ten horror się już skończył. Siedziała tam zupełnie sama.. w dłoniach ściskając kubek z ciepłą herbatą przyniesiony przed chwilą przez zatroskaną pielęgniarkę.  C i s z a. S p o k ó j.  Oczy Lilu walczyły z utratą obrazu drzwi, za którymi lekarze robili co w ich mocy by ustabilizować stan Huberta. Zamknęła je... Krzyki i biegający przed nią ludzie w białych fartuchach postawili ją na równe nogi zmęczenie spychając na d