Przejdź do głównej zawartości

ROZDZIAŁ LXXI

Jej wzrok zwrócony był w oddalającą się już parę. Dziewczyna roześmiana szła ku boku uśmiechniętego bruneta. Gdyby Lilu ich nie znała, zapewne pomyślałaby, że są razem. 
Po jej policzku spłynęła samotna łza.W ciągu dalszym nie mogła uwierzyć w to, co przed chwilą miało miejsce. Nie mogła uwierzyć, że jej chłopak, Gabryś, tak po prostu ją okłamał, mówiąc, że nie zna blondynki z kina. 
Lilu, dobrze się czujesz? - z myśli wyrwał ją głos kolegi, który siedział obok. 
Spojrzała na niego, ocierając jak najszybciej łzę. Zdobyła się na uśmiech, który i tak się nie udał. Wyszedł jak grymas małego dziecka.
Jasne, to o czym mówiliśmy? - starała patrzeć tylko i wyłącznie na chłopaka, ale umysł podpowiadał jej, żeby raz jeszcze spojrzała za okno. A może to ciekawość? 
Może była ciekawa, że coś jeszcze zobaczy? Że może jednak dwójka ludzi wróci? 
O moim wyjeździe wieczorem... - zamyślił się, widząc, że dziewczyna w ogóle go nie słucha. -Dobra, koniec tego, mów co jest? - w tej samej chwili spojrzał za okno, by wywnioskować co tak zaciekawiło dziewczynę.
W jej oczach ponownie stanęły łzy. Spojrzała na niego, ocierając mokre policzki. Jak na spowiedzi, zaczęła tłumaczyć dlaczego go nie słucha i co właśnie zobaczyła. Opowiedziała, że jej życie nie jest tak piękne, jak jeszcze przed chwilą mówiła. 
Chłopak siedział prosto, a jego twarz nie zdradzała żadnych uczuć. W pewnym momencie złapał dziewczynę za dłoń i musnął swoim kciukiem.
Odprowadzisz mnie? - pociągnęła nosem, wyciągając z torby chusteczki. 
Kiwnął głową na znak 'tak' i wstał razem z nią. Szli nie odzywając się w ogóle. Dopiero w połowie drogi Lilu spojrzała na Liama i zdobyła się na lekki uśmiech.
Kiedy znowu przyjeżdżasz? - zmieniła temat, wiedząc, że jeśli powróci do tematu Gabrysia, chłopak może pytać o coś więcej, a o Filipie nie chciała opowiadać.
Nie wiem, zaczyna się trasa koncertowa, więc czasu będzie mało.. 
- No tak, zapomniałam. Wielka gwiazda! - zaśmiała się całkiem szczerze, by choć na chwilę zapomnieć o Gabrysiu i dziewczynie z kina. 
Chłopak zawtórował jej śmiechem. Kolejne minuty spędzili w ciszy. Każdy w swoim świecie. 
Dobra, to tutaj - kiwnęła głową w stronę niewielkiego domku. 
Okej, więc trzymaj się - przytulił ją do siebie, po czym odwrócił się idąc w swoją stronę.
Lilu odprowadziła go wzrokiem, zastanawiając się, czy jeszcze kiedyś go spotka. Całkiem miło jej się z nim rozmawiało, a zapewne gdyby nie sytuacja z jej chłopakiem, to rozmawialiby dłużej. 
Jestem - odparła bez entuzjazmu, wchodząc do domu.
Niestety, albo i na szczęście nikt jej nie odpowiedział. Potrzebowała teraz chwili spokoju, samotności. Czasu dla siebie, dla przemyślenia różnych wyjść, które mogłyby np. usprawiedliwić Gabrysia. 
Ale jak można usprawiedliwić go w tej sprawie? Przecież wyraźnie powiedział jej, że nie zna dziewczyny, że nigdy nie widział jej na oczy. A więc co robił na mieście ze szczupłą blondynką, której niby nie zna? Czy nieznane sobie osoby tak się zachowują?
Mnóstwo pytań chodziło po głowie dziewczyny. Niestety nie mogła nad tym zapanować. Nie wiedziała co robić. Zaufała mu po raz kolejny, a on najzwyklej w świecie okłamał ją.
Nie czekając ani chwili dłużej pokierowała się w stronę pokoju, gdzie rzuciła się na łóżko i nie wiedzieć kiedy, zasnęła z wciśniętą głową w poduszkę...


Liluu, Liluu, wstawaj - dało się słyszeć delikatny głos Maggie.
Stała od dobrej chwili nad kuzynką i lekko szturchała ją, by ta się obudziła.
Hm? - otworzyła oczy, po czym ponownie je zamknęła.
Maggie zaśmiała się na ten widok. Podeszła do wibrującego telefonu i przyłożyła Lilce do policzka.
Czujesz? Ktoś ci dzwoni - chichotała w ciągu dalszym, patrząc na młodą nastolatkę.
Zerwała się na równe nogi. Zabrała kuzynce telefon i spojrzała na wyświetlacz, na którym widniało imię jej chłopaka. Prychnęła pod nosem, rzucając telefon na łóżko.
Cholera jasna, musiałaś mnie budzić? - uniosła głos na Maggie, która stała zaskoczona.
Chwilę później żałowała słów przed chwilą wypowiedzianych, ale przecież czasu nie da się cofnąć.
Margaret w ciągu dalszym była zaskoczona reakcją kuzynki. Nie patrząc na nią, ruszyła w stronę drzwi.
Przepraszam, Maggie! - krzyknęła za nią. 
Kuzynka nie odwróciła się, trzasnęła drzwiami zostawiając Lilu samą na środku pokoju.
Nie wiedziała co zrobić. Wszystkie bliskie jej osoby powoli oddalały się od niej, a ona sama nie miała pojęcia jak temu zapobiec.
Po raz kolejny usłyszała wibrację telefonu. Rzuciła się na łóżko w celu znalezienia komórki. Domyślała się, że dzwoni Gabryś. Nie miała ochoty z nim rozmawiać, przynajmniej nie teraz, kiedy w ciągu dalszym była na niego zła.
Nie czekając ani chwili dłużej wyłączyła telefon i położyła na biurko, do którego zaraz przysiadła, by włączyć laptopa i ukryć się choć na chwilę w świecie wirtualnym.
Po piętnastu minutach bezczynnego siedzenia przed ekranem, jej uwagę zwróciło powiadomienie z informacją, że Liwia jest dostępna.
Jak najszybciej weszła w ikonę 'skype' i nacisnęła 'zadzwoń'. Chwilę później dało się słyszeć krótki sygnał, który informował, że próbuje się skontaktować.
Lilu? - w pewnym momencie sygnał zastąpił głos jej przyjaciółki.
Liwka, dlaczego do mnie nie dzwonisz? - zapytała z pretensją w głosie, po czym włączyła kamerkę.
Dziewczyna po drugiej stronie zrobiła to samo i chwilę później obie mogły widzieć siebie nawzajem.
Nie ma cię w ogóle, to jak mam dzwonić? W ogóle, wyładniałaś kochana! - uśmiechnęła się.
Dziękuję, ty też - westchnęła, patrząc na uśmiechniętą brunetkę.
Po Lilu dało się zauważyć, że coś jest nie tak. A zresztą, kto jak kto, ale Liwia bardzo dobrze znała przyjaciółkę i zawsze widziała po niej, gdy coś się dzieje.
Ej, co się stało? - jej uśmiech zniknął, a na jego miejscu pojawiło się zmartwienie.
W głowie blondynki myśli zaczęły toczyć bitwę. Powiedzieć przyjaciółce, czy też nie? Przecież nic nie miała do stracenia, zawsze jej mówiła o wszystkim.
Tym razem jednak Lilu bała się, że zaniepokojona brunetka za bardzo przejmie się tą sprawą i zadzwoni do Gabrysia. A tego nie chciała. Chciała załatwić sprawę po swojemu, odpowiedzialnie.
Ale czy odpowiedzialne jest to, że wyłączyła telefon?
No właśnie.  
Liluu, opowiadaj - w głośnikach po raz kolejny dało się usłyszeć głos Liwki.
Musiałabym zacząć od początku... - próbowała jakoś wybrnąć z tej sytuacji, by tylko nie musieć mówić jej o całej sprawie.
Mamy czas - usłyszała w odpowiedzi.
Więc byłam wczoraj z Zuzą, Pawłem i Gabrysiem w kinie... W pewnym momencie podeszła do nas... - urwała, gdy do jej uszu dotarł dźwięk dzwoniącego dzwonka do drzwi. - Cholera jasna, zaczekaj - rzuciła, wstając szybko.
Zbiegła po schodach, zatrzymując się gwałtownie przed drzwiami.
Zaczęła się zastanawiać, czy to nie jej chłopak. Przecież chciała rozegrać to po swojemu, nie chciała go teraz widzieć.
Wyjrzała przez wizjer. Jakież było jej zaskoczenie, gdy za drzwiami stał funkcjonariusz ubrany w granatowy mundur.
Niepewnie otworzyła na oścież drzwi. Patrzyła na mężczyznę przedstawiającego się jej.
Dzień dobry, czy to dom państwa Anders? - zapytał szorstkim głosem.
Tak, a o co chodzi? - jej głos zadrżał.
Nie da opisać się strachu, jaki właśnie czuła. Wydawało jej się, że serce podchodzi pod samo gardło. Nie miała pojęcia, czego siwy mężczyzna może od niej chcieć.  
Musi pani pojechać z nami. Pani matka miała... Hm, zaraz pani wszystko wyjaśnię, proszę się ubrać, czekamy na zewnątrz - odparł, odwracając się do niej plecami.
Nie wiedziała co zrobić. Czy robić to co kazał właśnie funkcjonariusz, czy może wyśmiać go i wrócić do rozmowy z przyjaciółką.
Jednak głos w głowie podpowiadał jej, by jak najszybciej ubrała się i pojechała z policjantem.
- Przepraszam cię, oddzwonię. Pa - rzuciła szybko do kamerki, będąc już na górze.
Nie czekała długo. Rozłączyła się i zamknęła laptopa. Ubrała na siebie pierwsze lepsze buty i kurtkę, po czym zbiegła po schodach, stojąc chwilę później na przeciwko siwego pana.
Więc co z moją matką? - zaniepokojona czuła, jak jej policzki stają się mokre.
Proszę o cierpliwość, zaraz się pani wszystkiego dowie - odpowiedział, otwierając jej drzwi do radiowozu.

Rozdział pisała Klaudia (crazydream)

Komentarze

  1. rozdział jak każdy- REWELACYJNY :)
    http://czasemtrudnotowszystkoogarnac.blogspot.com/ ZAPRASZAM :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zostaw coś po sobie. Nawet małą kropkę, która namaluje ogromny uśmiech.

Popularne posty z tego bloga

Rozdział jedenasty.

Kilkanaście minut ogromnego stresu, który mocno zagnieździł się już we wnętrzu, każdego ze znajomych. Lilu była z Hubertem w szpitalu. Pomagała lekarzom porozumieć się z chłopakiem. - Nie wiem ile wypił. - powiedziała po polsku, a kiedy wzrok lekarza jasno wykazywał brak zrozumienia szybko powtórzyła po hiszpańsku. Kiwał głową twierdząco zadając jeszcze kilka pytań blondynce. Skończył a Lila była proszona o wyjście z sali. Usiadła na korytarzu plecami opierając się o zimną ścianę. Westchnęła. Zmęczenie dawało się we znaki i jedyne czego pragnęła to to, żeby ten horror się już skończył. Siedziała tam zupełnie sama.. w dłoniach ściskając kubek z ciepłą herbatą przyniesiony przed chwilą przez zatroskaną pielęgniarkę.  C i s z a. S p o k ó j.  Oczy Lilu walczyły z utratą obrazu drzwi, za którymi lekarze robili co w ich mocy by ustabilizować stan Huberta. Zamknęła je... Krzyki i biegający przed nią ludzie w białych fartuchach postawili ją na równe nogi zmęczenie spychając na d