Przejdź do głównej zawartości

ROZDZIAŁ V

- O matko ! Zuzkaaa ! -wydarła się na całe gardło i uklęknęła przed leżącą przy ławce prawie nieprzytomną dziewczyną. 
Dławiła się łzami podtrzymując jej głowę i mocno uciskając krwawiący nadgarstek. Gabryś wyciągnął pasek ze spodni i mocno zacisnął go na ręku Zuzy po czym wyciągnął telefon.
- Pogotowie ? Przyślijcie szybko karetkę do parku św. Jakuba przy Kwiatowej. Dziewczyna z podciętymi żyłami. Tylko szybko. - mówił podniesionym i drżącym głosem.
- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. - powtarzała przez łzy Lilu.
- Zuzia, Zuzia ! Nie zasypiaj. Otwórz oczy ! - krzyczał do niej Gabryś uderzając lekko w policzki.
Lilu ściągnęła z siebie bluzę chłopaka i okryła nią przemarzniętą przyjaciółkę. Mocno trzymała jej krwawiący nadgarstek do przyjazdu karetki. Kilka minut, które dla obojga nastolatków były wiecznością. Strach i myśl, że Zuza w każdym monecie może odejść nie dawały spokoju. 
- Możesz puścić. Bardzo dobrze się spisałaś. - usłyszała głos sanitariusza.
Powolnym krokiem odsunęła się i mocno wtuliła w Gabriela..
- Jak coś jej się stanie.. - mówiła przez łzy.
Ułożył dłonie na jej policzkach i popatrzył w oczy.
- Nic jej nie będzie, rozumiesz ! - mówił podniesionym tonem.
- Zabieramy ją. Szybko. - oznajmił sanitariusz.
Wyrwała się z uścisku i podbiegła do karetki. Chciała do niej wsiąść ale została szybko odsunięta. Kierowca dał znak chłopakowi aby zabrał Lilu i pozwolił im odjechać. Długo stali bez ruchu. Dziewczyna ocierała bluzą kapiące z policzków łzy. Gabryś objął mocno jej drżące ciało i ruszyli w stronę domu. Kilka minut i oboje ujrzeli mały pałacyk.
- Jezu, co się stało ? - zapytała mama gdy zobaczyła zapłakaną Lilkę.
- Dzień dobry, jestem Gabryś. - nieśmiało przekroczył próg domu i zamknął drzwi.
- Lilka kochanie ! Co się stało ? Gdzie Zuza. - przytuliła szlochającą dziewczynę.
- Zuza jest w szpitalu. - dodał chłopak i spuścił głowę.
- Coo !? - rozległ się krzyk z pokoju Lili
Dziewczyny szybko zbiegły po schodach i okrążyły Lilkę mocno ją tuląc. Płakały razem z nią. Mama rozmawiała z Gabrysiem. Próbowała wyciągnąć od chłopca co się stało. Gdzie znaleźli Zuzkę i do którego szpitala ją zabrali. Potem wykonała telefon aby powiadomić mamę dziewczyny o całej sytuacji. Kobieta znosiła się płaczem przez telefon. Ni była w stanie nic powiedzieć a jedyne co usłyszała mama Lilki to dźwięk upadającego telefonu.
- Zbierajcie się! Jedziemy do szpitala. - oznajmiła ocierając łzę z policzka.
- To ja będę uciekał. - oznajmił Gabryś.
- Niee ! Jedź z nami . Proszę. - złapała go za rękę.
Uśmiechnął się i przytulił ją mocno. Chodź znali się tak krótko miała w nim ogromne wsparcie. W drodze do szpitala było słychać cichy płacz Lilki tulącej się na tylnym siedzeniu do Gabriela. Nina wpatrywała się w okno podobnie jak Liwia. Obie milczały. Dojechali na miejsce. Lilu bardzo bała się ponownego widoku Zuzy. Cały czas miała jeszcze przed oczami tą przeklętą ławkę i zakrwawiony nadgarstek. Wiedziała, że nie będzie jej łatwo. Zebrała w sobie siły i poszła. Chłopak podszedł do recepcji 
- Klika minut temu przywieziono tu dziewczynę. Zuzanna Wilk. Gdzie ją znajdę ? - zapytał.
- Jesteś kimś z rodziny ? 
- Nie ! Ale to ja ja wezwałem karetkę. Powie mi Pani ? Chce ją tylko zobaczyć. - kontynuował.
- Sala numer 5. Tylko nie męczcie jej, jest bardzo słaba. - uprzedziła pielęgniarka.
Wszyscy ruszyli korytarzem pod sale. Im bliżej byli tym bardziej Lilu się bała. Jej serce waliło tak mocno, że odczuwała ból w klatce piersiowej.
-Musze się napić wody. - oznajmiła.
- Usiądź tu, przyniosę Ci. - odpowiedział Gabryś.
Mama i przyjaciółki powiedziały, że pójdą tam zobaczyć co i jak. Czy mama Zuzki już jest. Lilu bez wahania się zgodziła. Gdy odeszły z jej oczu poleciały łzy. Bardzo przezywała tą sytuację. Oparła łokcie na kolanach i zakryła dłońmi twarz.
- Proszę. - powiedział Gabryś wręczając kubek wody.
- Dziękuję. Dziękuję Ci, że tu ze mną jesteś. - delikatnie się uśmiechnęła.
- Nie ma sprawy mała. - puścił oczko.
- Wiesz.. bardzo się boję tam iść... - umoczyła usta w zimnej wodzie.
- Będzie dobrze, zobaczysz. - objął ją ramieniem i przytulił do siebie.
- A teraz już chodź. Zuzka na Ciebie czeka. - uśmiechnął się.
Wstała i razem ruszyli w kierunku sali. Przez szybę od drzwi ujrzała Zuzę. Leżała nieruchomo, była przytomna. Obok niej mama, która mocno ściskała jej dłoń co chwila ją pocierając. Płakała a Zuza coś do niej mówiła.
- Mogę wejść pierwsza ? - spojrzała na siedzące na krzesłach pod ścianą dziewczyny.
Zgodnie kiwnęły głowami na tak. Jeszcze kilka minut czekała aż mama dziewczyny opuści salę. Weszła.Usiadła na krześle i obie z Zuzą się rozpłakały.
- Co Ty zrobiłaś ! Kurwa nawet nie wiesz jak się o Ciebie bałam. - płakała.
- Przepraszam Cię Lilu... - spojrzała na nią.
- Przecież się nie gniewam. Tylko co Ci strzeliło do tego głupiego łba !
- Nie wiem, naprawdę nie wiem . - odwróciła głowę.
- Lilu... - ponownie spojrzała w jej kierunku.
- Co się stało ?
- Przepraszam. Przepraszam, że nie będę mogła być na Twoich urodzinach.. - wyjąkała.
- Są odwołane. Teraz najważniejsza jesteś tu. - uśmiechnęła się.
- Przepraszam...
Na ekranie aparatu do, którego była podłączona Zuza pojawiła się długa ciągła kreska. Lilu szybko wybiegła z sali.
- Lekarzaaaaa !- rozległ się przerażający krzyk na korytarzu szpitala.

Komentarze

  1. Jprdl , wciągające : 33
    Ehh biedna Zuza ; cc
    Niech przeżyje < 33
    Czekam na noowy wpis ; D

    //Arbusofaa

    OdpowiedzUsuń
  2. Dojebane kurwa aż dech zapiera, jesteś zajebista!

    OdpowiedzUsuń
  3. aaa jak Ty to wszystko tak potrafisz opisać? cudnie ;-)
    czekam cały czas na nowy wpis, oby szybko! :)
    powodzenia ; *

    OdpowiedzUsuń
  4. Dojebane, kurwa aż dech zapiera, jesteś zajebista!

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne i rzeczywiście wciągające, czekamy na kolejne rozdziały !

    Karka.

    OdpowiedzUsuń
  6. czemu tak wolno piszesz.. ? długo się czeka, ale za to są efekty. ale proszę szybciej pisz :) .

    OdpowiedzUsuń
  7. Jesteś niesamowita ;)
    Czekam na kolejny wpis! ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziewczyno genialna jesteś. ! ;d i jak zawsze konczy się w takim momencie, w sumie za to też Cię uwielbiam ;d hehe Czekam na ciąg dalszy ;) ;** || jaknajdalejstad

    OdpowiedzUsuń
  9. popłaczę się kurde :D super

    OdpowiedzUsuń
  10. KURWA jak to wciąga ! czekam na kolejny i kilejny!

    OdpowiedzUsuń
  11. Pisz szybciej ! .

    OdpowiedzUsuń
  12. Wciągnęłam się ; ) Boskie

    OdpowiedzUsuń
  13. zmień obrazki z niny na lilu plis bo tu lilu jest dziwna

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zostaw coś po sobie. Nawet małą kropkę, która namaluje ogromny uśmiech.

Popularne posty z tego bloga

Rozdział jedenasty.

Kilkanaście minut ogromnego stresu, który mocno zagnieździł się już we wnętrzu, każdego ze znajomych. Lilu była z Hubertem w szpitalu. Pomagała lekarzom porozumieć się z chłopakiem. - Nie wiem ile wypił. - powiedziała po polsku, a kiedy wzrok lekarza jasno wykazywał brak zrozumienia szybko powtórzyła po hiszpańsku. Kiwał głową twierdząco zadając jeszcze kilka pytań blondynce. Skończył a Lila była proszona o wyjście z sali. Usiadła na korytarzu plecami opierając się o zimną ścianę. Westchnęła. Zmęczenie dawało się we znaki i jedyne czego pragnęła to to, żeby ten horror się już skończył. Siedziała tam zupełnie sama.. w dłoniach ściskając kubek z ciepłą herbatą przyniesiony przed chwilą przez zatroskaną pielęgniarkę.  C i s z a. S p o k ó j.  Oczy Lilu walczyły z utratą obrazu drzwi, za którymi lekarze robili co w ich mocy by ustabilizować stan Huberta. Zamknęła je... Krzyki i biegający przed nią ludzie w białych fartuchach postawili ją na równe nogi zmęczenie spychając na d