Przejdź do głównej zawartości

ROZDZIAŁ XXVII

Podgłosiła telewizor.

" ... kłamstwa, zdrady, utrata bliskiej osoby czy inne dzienne problemy.. Życie kopie nas w tyłek coraz bardziej nie zważając na to czy dajemy rade udźwignąć kolejne problemy, kolejne smutne wiadomości. Cały czas dokłada nam zmartwień nie pozwalając porządnie podnieść się z poprzednich. To przykre kiedy ktoś cierpi a my w żaden sposób nie potrafimy mu pomóc. Nikt nie patrzy na to czy jest Ci w życiu dobrze. Każdy martwi się swoimi problemami, każdy troszczy się o swój tyłek.."

Do oczu dziewczyny napłynęły łzy. Otarła je dłonią z uwagą przysłuchując się dalszej wypowiedzi kobiety. Smutek gościł na jej twarzy a serce łamało się na milion możliwych części. Gdy na ekranie telewizora ukazał się mały chłopczyk, śliczny blondynek, podłączony do respiratora nie mogła opanować łez. Płynęły one jak górskie potoki po jej policzkach. Tusz malował na nich ścieżki, którymi toczyły się kolejne słone krople. Wtuliła twarz w poduszkę zanosząc się płaczem. Cały czas w głowie kłębiło się jedno pytanie "Dlaczego?". Usiadła na łóżku kładąc na kolanach leżącego obok czarnego laptopa. Szybko wystukała stronę jej prywatnego bloga. Dodała zaległe komentarze i postanowiła dodać kolejny wpis :

Środa 25 sierpnia 2011, godz : 20:18
Nie mogę w to wszystko uwierzyć.

Serce łamie się, kiedy widzimy małe osóbki lezące w szpitalnych inkubatorach. Drobne nóżki, raczki, nosek. Czemu one są winne? Za co Bóg je tak pokarał? To niewiarygodne, że ludzie, którzy w żaden sposób nie szanują swojego, życia są zdrowi.. Alkoholicy, narkomani.. Nie żebym życzyła im źle ale czemu im Bóg nie zrobi prezentu w postaci choroby? Siedzę i płaczę oglądając reportaż pewnej kobiety, która opisuje życie dwuletniego Patryka. Łzy z ogromną siłą cisną się do oczu ale na mojej twarzy widnieje również uśmiech. Jestem pełna podziwu dla tego chłopca, który ma w sobie tyle radości , który nie zdaje sobie sprawy z tego, że jest bardzo chory. Pomimo to cieszy się życiem jak tylko może. Ostatkami sił daje masę szczęścia swoim rodzicom. Jest najcudowniejszym dzieciakiem jakiego widziałam. Wiecie co. Właśnie postanowiłam, że chcę być wolontariuszką i pomagać takim smerfom jak on. Tak. BĘDĘ WOLONTARIUSZKĄ. 

" Słuchaj głosu serca a nie tego co mówią Ci inni. "

nowa, odmieniona Lilu .


Enter no i wpis umieszczony na blogu. Zamknęła laptopa i zmęczona od płaczu szybko zasnęła. W nocy kilkakrotnie wstawała, sen nie przychodził łatwo. Lilu bardzo przeżywała obejrzany w telewizji reportaż. Targały nią przeróżne emocje. Złość, smutek ale i radość kiedy przed jej oczami pojawiał się obraz uśmiechniętego chłopczyka. Spojrzała na zegarek, na którym wskazówki wskazywały 4:57. Ponownie położyła się do łóżka w dłoni trzymając telefon. Długo zastanawiała się na wykręceniem numeru Zuzy. Zadzwoniła.
- Śpisz ? - cicho zapytała.
- Yhym.. Coś się stało ? - zapytała siadając na łóżku i przecierając dłonią oczy.
- Nie mogę spać. - powiedziała głośno wzdychając.
- Co jest Lilu, zaczynasz mnie przerażać ?
- Nie no nic takiego. Zadzwoniłabym do Gabrysia ale nieźle mnie wkurzył więc pomęczę Ciebie, mogę ? - zapytała słodkim głosem.
- Pewnie. Ale jak nie będę się odzywać to krzyknij co się obudzę. - roześmiała się.
- Spoko spoko. - przytaknęła Lilu.
- Więc co się stało ? Dlaczego zakłócasz spokój ludziom o piątej nad ranem ? - mówiła patrząc na stojący przy jej łóżku zegarek.
- Takie chore przemyślenia mnie naszły. Stwierdziłam, że chcę zostać wolontariuszką i pracować z dziećmi.
- To świetny pomysł. Mojej mamy znajoma jest dyrektorką w jednej z takich placówek. Też chciałam tam chodzić, ale nikt nie chciał iść ze mną więc stwierdziłam, że na razie sobie odpuszczę. - powiedziała.
- To chodź ze mną. - poprosiła ją blondynka.
Zuzka zgodziła się i zaproponowała, aby jutro poszły do niej i obgadały wszystko. Co prawda placówka mieści się na obrzeżach miasta ale to nie stwarzało najmniejszego problemu zapalonym do działania dziewczynom. Skończyły rozmawiać a Lilu ze spokojnym sumieniem i uśmiechem na twarzy, że jednak może przyczynić się aby pomóc maluchom zasnęła. Około siódmej rozległ się przeraźliwy krzyk mamy. Wyskoczyła z łóżka jak oparzona zbiegając szybko po schodach. Stanęła na ostatniej z nich i zaniemówiła.

Komentarze

  1. Zajebiste... i znów trzyma w niepewności. Bardzo mi się podoba ♥
    Pozdrawiam ; * i czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaa ! proszę cię napisz co się stało bo umieram .. ! jesteś boska . czekam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. super. pisz bo jestem ciekawa co jest dalej. !

    OdpowiedzUsuń
  4. Baaaaardzo ciekawy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nieee ;< Czemu w takich momentach przerwa ._.

    Pozdrawiam Ewelinaa :*

    OdpowiedzUsuń
  6. dalej, dalej, dalej! prosze to jest zajebiste!

    OdpowiedzUsuń
  7. co mamy zrobić żebyś pisała częściej?! ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. zajebiste <3 !
    pisz daleej :) .

    OdpowiedzUsuń
  9. o maaj gaś! DALEJ, co się stało ? -.- ;)
    kochamy Cię! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. ostatnio jakies nudne..

    OdpowiedzUsuń
  11. swietnee ;)
    czekam na dalsze części ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. łaaaa . zaczełam czytać od 1 rozdziału . zajęło mi to z 3 godziny ale skończyłam . .ajebiste ! czekam na ciąg dalszy e.

    OdpowiedzUsuń
  13. rewelacyjny jest ten blog! :)
    masz talent dziewczyno ;D
    czekamy na następny rozdział :d

    OdpowiedzUsuń
  14. i co dalej ?? ;D świetny, ciekawy rozdział ;))

    OdpowiedzUsuń
  15. Bosko ;* Tylko nie rozumiem, jak mogłaś przerwać w takim momencie?! ;] Dodawaj szybciutko kolejny rozdział bo umrę z ciekawości ! :****

    OdpowiedzUsuń
  16. jesteś świetna. czekam na następny rozdział ;D

    OdpowiedzUsuń
  17. Jestem pod wrażeniem twojego bloga,
    naprawde super, masz talent dziewczyno.
    Zachęcam do czytania mojego bloga :)
    www.ukrytepragnieniajulii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Boskie ! ;DD
    Jesteś niesamowita ;* ;D
    Czekam na ciąg dalszy ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zostaw coś po sobie. Nawet małą kropkę, która namaluje ogromny uśmiech.

Popularne posty z tego bloga

Rozdział jedenasty.

Kilkanaście minut ogromnego stresu, który mocno zagnieździł się już we wnętrzu, każdego ze znajomych. Lilu była z Hubertem w szpitalu. Pomagała lekarzom porozumieć się z chłopakiem. - Nie wiem ile wypił. - powiedziała po polsku, a kiedy wzrok lekarza jasno wykazywał brak zrozumienia szybko powtórzyła po hiszpańsku. Kiwał głową twierdząco zadając jeszcze kilka pytań blondynce. Skończył a Lila była proszona o wyjście z sali. Usiadła na korytarzu plecami opierając się o zimną ścianę. Westchnęła. Zmęczenie dawało się we znaki i jedyne czego pragnęła to to, żeby ten horror się już skończył. Siedziała tam zupełnie sama.. w dłoniach ściskając kubek z ciepłą herbatą przyniesiony przed chwilą przez zatroskaną pielęgniarkę.  C i s z a. S p o k ó j.  Oczy Lilu walczyły z utratą obrazu drzwi, za którymi lekarze robili co w ich mocy by ustabilizować stan Huberta. Zamknęła je... Krzyki i biegający przed nią ludzie w białych fartuchach postawili ją na równe nogi zmęczenie spychając na d