Przejdź do głównej zawartości

ROZDZIAŁ LXXIII

Jesteśmy! - po domu państwa Anders rozszedł się głos Lilu. 
Razem z mamą pokierowała się do salonu, gdzie siedziała zdenerwowana Maggie. Nie minęła nawet sekunda, kiedy dziewczyna znalazła się przy ciotce jak i swojej kuzynce.
Coś się stało? - zwróciła się do Magdy. 
Mamo, połóż się - Lilu złapała kobietę pod rękę i zwróciła się w stronę jej sypialni. 
Kiedy już matka dziewczyny leżała na łóżku nic nie mówiąc, młoda nastolatka usiadła obok. Chciała się dowiedzieć, dlaczego był taki werdykt. Może i nie była to rozmowa na teraz, ale ciekawość strasznie ją zżerała.
Możesz mi powiedzieć dlaczego go uniewinniłaś? - zapytała prosto z mostu. 
Pani Anders domyślała się, że Artur, policjant, który przyjechał po Lilu, pewnie powie jej to i owo. Spojrzała na córkę, po czym opanowanym tonem odpowiedziała:
Córcia, to nie była tylko moja decyzja. Przecież wiesz jak działamy w sądzie, nie tylko ja zadecydowałam w tej sprawie... - widząc minę córki, dodała: - Było za mało dowodów, by dać mu jakikolwiek wyrok. W takich sytuacjach nie możemy tak postępować. Musimy być sprawiedliwi. 
Nastolatka w ciągu dalszym patrzyła na matkę z błagalną miną. Po chwili doszła do wniosku, że nic już z niej nie wyciągnie. Wstała i burknęła lekko obrażona pod nosem 'prześpij się'. Kiedy wyszła z sypialni mamy, natknęła się na Maggie, z którą jeszcze parę godzin temu się posprzeczała. O ile to można nazwać sprzeczką...
Powiesz mi w końcu co się stało? - kuzynka patrzyła lekko przestraszona na Lilu.
Dziewczyna pociągnęła ją za rękę do kuchni, gdzie zaczęła opowiadać robiąc przy tym sobie kolację. 
Mama w sądzie zasłabła. Musiałam jechać do szpitala z jej kolegą i zabrać ją... - powiedziała obojętnie. 
Super, dużo się dowiedziałam - Margaret burknęła pod nosem, siadając przy stole. 
Oj... - westchnęła cicho. - Mieli jakąś rozprawę, gdzie uniewinniła chłopaka, który prawdopodobnie zamordował swoją dziewczynę. Dziennikarze chcieli wiedzieć więcej na ten temat. No i zasłabła. Cieszmy się, że to było tylko zasłabnięcie. Cóż, ale kto powiedział, że praca w sądzie będzie łatwa? - spojrzała na zaciekawioną Maggie i usiadła obok z talerzem pełnym kanapek. - Częstuj się. 
Wiem o jaką rozprawę ci chodzi... Ta dziewczyna chodziła do naszej szkoły. Ten chłopak również. Daniel ma na imię, prawda? - spojrzała na Lilu, po czym wzięła kanapkę. 
Nic nie wiem w tej sprawie... Ale jestem ciekawa czy mógł zrobić takie coś swojej dziewczynie... -  zamyśliła się na chwilę.
Wątpię. Przynajmniej dla mnie wyglądał na normalnego chłopaka... Widać było, że oddałby za nią życie - Margaret dodała jeszcze, po czym poklepała kuzynkę po plecach. - A u ciebie co się dzieje?
Lilu w tej samej chwili przypomniała sobie co dzisiaj widziała. Ale jak postanowiła, nie miała zamiaru na razie zamartwiać się tym. Sprawę z Gabrysiem schowała na potem. Na horyzoncie pojawiła się ciekawsza sprawa, która zaprzątała jej głowę. Wiedziała jednak, że nie może się w to mieszać. 
Wszystko dobrze - posłała dziewczynie uśmiech, po czym odłożyła talerz. - Idziesz na górę? 
Za chwilę przyjdę - usłyszała od kuzynki, która teraz siedziała zamyślona. 
Lila niewiele myśląc skierowała się w stronę swojego pokoju.  Zabrała swoją pidżamę i ruszyła do łazienki. Tam wzięła długą i gorącą kąpiel, ubrała się i rozczesała włosy. Chwilę później leżała w ciepłym łóżku opatulona pod sam nos kołdrą i spoglądała na kuzynkę, która właśnie kończyła robić coś na laptopie.
Maggie... - zwróciła się do niej cicho. Kiedy dziewczyna skierowała na nią wzrok, odważyła się dodać: - Mogłabyś mi jakoś załatwić numer do tego Daniela? 
Co ty kombinujesz? - zdziwiona kuzynka popatrzyła na nią szeroko otwartymi oczami. - Nie ma mowy, trzymaj się od tej sprawy z daleka.
Jej pouczający ton jeszcze bardziej nakręcił Lilu, a zarazem zdenerwował.
Dobra, nie to nie - naburmuszona odpowiedziała, po czym odwróciła się plecami do niej i przez jakiś czas jeszcze zastanawiała się nad sprawą chłopaka.

Ciepłe promienie słoneczne wdarły się do pokoju, padając tym samym na twarz młodej nastolatki. Przetarła oczy i podparła się na łokciach. Spojrzała na telefon, po czym zsunęła się z łóżka, by chwilę później wybierać ciuchy z garderoby.
Maggie, wstawaj - zwróciła się beznamiętnie w stronę kuzynki.
Widząc, że to nie pomaga, ruszyła w stronę łóżka, gdzie poszturchała nią lekko.
Hm? - zaspany wzrok skierowała w stronę budzącej jej osoby.
Do szkoły - odparła, nie czekając na odpowiedź podążyła w stronę łazienki.
Po porannej toalecie, jak i ubraniu się i zrobieniu delikatnego makijażu, Lilu przypomniała sobie, że jeszcze wczoraj jej mama się źle czuła i pewnie dziś będzie musiała jechać do szkoły autobusem.
Weszła do pokoju mamy, ale ku jej zdziwieniu nikogo tam nie zastała. Skierowała się w stronę kuchni.
Mamo, miałaś odpoczywać - w tym momencie patrzyła na robiącą śniadanie matkę.
Kobieta spojrzała na córkę, po czym położyła przed nią mleko z płatkami.
Odpoczęłam, teraz jedz, bo za chwilę jedziemy - posłała jej lekki uśmiech.
Zwariowałaś? Masz dzisiaj wolne, więc przeznaczysz sobie ten czas dla siebie, a my jakoś damy radę podjechać autobusem - odparła głosem nieznoszącym sprzeciwu.
Może to i dobry pomysł... - zamyśliła się na chwilę, po czym dodała: - Ale przynajmniej was odwiozę. 
Maaamo... -  nastolatka spojrzała zrezygnowanym wzrokiem na rodzicielkę. 
Cicho już, jedz - kiwnęła głową na talerz, a następnie położyła miskę obok Maggie, która właśnie dołączyła do nich.
Po niecałych 15 minutach wszystkie trzy jechały wpierw do liceum Lilu. Młoda dziewczyna, wychodząc z auta zastanawiała się czy Gabryś ma zamiar jej cokolwiek powiedzieć. Oczywiście wiedziała, że nie powie jej nic, bo jeśli by chciał, powiedziałby jej wtedy, w kinie.
Idąc, patrzyła na trójkę roześmianych przyjaciół siedzących pod szkołą. Widok z wczoraj nie zmienił się. Wszyscy tak samo uśmiechnięci jak w pierwszy dzień szkoły. Nie zważając na swojego chłopaka przywitała się z Zuzą i Pawłem.
Dzisiejszy wieczór jest aktualny? - przyjaciółka zapytała, nie zwracając uwagi na dziwne zachowanie Lilu wobec Gabrysia.
Yyy... - zamyśliła się na chwilę, próbując sobie przypomnieć co miało się wydarzyć dziś wieczorem.
No przecież rozmawiałyśmy wczoraj. Ja, ty i Nina. Dziś wieczorem, u ciebie - Zuza obróciła wszystko w żart i zaśmiała się cicho.
A tak! Racja - na jej twarzy znowu zagościł uśmiech, klasnęła w dłonie i ruszyła z przyjaciółką do wejścia. - Więc przyjdźcie gdzieś o 19, okej? 
Rudowłosa nastolatka przytaknęła głową. Kiedy już były na tyle daleko od chłopaków, spojrzała zaciekawiona na blondynkę.
Co jest? - zapytała niepewnie.
Lila jakby właśnie wyrwana z zamyśleń skierowała wzrok w stronę koleżanki, która w ciągu dalszym na nią patrzyła.
Co jest z czym? 
No z tobą i Gabrysiem... Co się dzieje? - zaniepokojona przystanęła na chwilę. - Dopiero co pogodziliście się, znowu jakieś cyrki? 
Mam pewne obawy, ale to nieważne, pogadam z nim po szkole. Zobaczymy co da się zrobić... - po raz kolejny dziś, jej twarz wyrażała skupienie. 
Dobra, jak nie chcesz to nie mów - Zuza syknęła cicho i z obrażoną miną ruszyła w stronę klasy, w której miała się właśnie odbyć pierwsza lekcja.
O boże, no powiem ci później - Lilu przyspieszyła kroku, ale w tym samym momencie ktoś złapał ją mocno za rękę.
Syknęła cicho z bólu i na pięcie odwróciła się w stronę sprawcy. Tuż przed nią, stał wysoki brunet, patrzący na nią z pytającą miną. Dziewczyna tylko prychnęła, chcąc się tym samym wyrwać, lecz chłopak nasilił uścisk. 
Kurwa, możesz mnie puścić?! - uniosła głos, na co parę ciekawych oczu zwróciło się w ich stronę. - Puść mnie - tym razem wysyczała cicho, patrząc mu prosto w oczy.
W tym momencie miała ochotę wybuchnąć i zapytać jaka jest prawda i dlaczego ją okłamał. Niestety łudziła się, że powie jej sam z siebie.
Mogę wiedzieć o co ci znowu chodzi? - patrzył na nią wzrokiem, przepełnionym żalem.
Znowu?! O co mi znowu chodzi?! - uniosła głos i zaśmiała się nerwowo. - Człowieku, ty mi lepiej zejdź z oczu, jeśli chcesz jeszcze trochę pożyć! 
Wyrwała rękę w chwili, gdy chłopak stał osłupiały. Nie spodziewał się takiej reakcji z jej strony. Nie miał pojęcia o co jej chodzi i dlaczego tak się zachowuje wobec niego. Nie miał pojęcia? A może jednak miał, tylko udawał, że nic nie wie?
Lilu weszła do klasy spóźniona, po czym usiadła w ławce obok Zuzy. Ta, spojrzała na nią zaciekawiona.
Nawet nic nie mów... - zwróciła się w jej stronę, w ciągu dalszym zdenerwowana. 
Koleżanka podniosła tylko dłonie, coś na znak 'dobra, dobra, przecież nic nie mówię'.
Lekcja polskiego minęła szybko. Obie nastolatki skierowały się pod salę, gdzie za chwilę miała odbyć się kolejna lekcja. 

Dobra, opowiadaj - zniecierpliwiona Zuza spojrzała na nią oczekująco. 
Bezradna już Lilu odwróciła się w stronę przyjaciółki, a chwilę później wyczekiwała jakiegokolwiek wniosku co do tej sprawy.
Mówisz serio? - rudowłosa patrzyła na nią szeroko otwartymi oczami. - Jaki cham... Ej no, ale musisz się przecież dowiedzieć co to za laska i dlaczego cię oszukał! 
Na chwilę zapadła głucha cisza. Obie dziewczyny zastanawiały się jak to wszystko poukładać, by chłopak sam się przyznał.
Dobra, spotkam się z nim po szkole i z nim pogadam. Teraz nie myślmy o tym. Mam ciekawszą sprawę na głowie, no, ale to później. Co u ciebie i Pawła? - Lilka spojrzała zaciekawiona na koleżankę.

Do końca wszystkich lekcji Gabryś podszedł do Lilu tylko raz. Umówili się na 16 w domu dziewczyny. Po lekcjach nastolatka niewiele myśląc pokierowała się w stronę domu. Miała ochotę na długi spacer. Musiała przemyśleć wszystkie za i przeciw. Musiała przygotować się psychicznie na rozmowę ze swoim chłopakiem. Nie wiedziała co jej powie, jak się wytłumaczy. Na dodatek Filip. Miała ochotę z nim porozmawiać. Jak za dawnych czasów. Ale przecież nie mogła podejść tak po prostu i zapytać, czy w ciągu dalszym będą się przyjaźnić. To w ogóle nie przechodziło jej przez głowę.
Trzasnęła za sobą drzwiami. Już na wejściu, mogło się poczuć przyjemny zapach. Weszła do pomieszczenia, z którego się wydobywał, czyli z kuchni.
Mamo? Miałaś odpoczywać - spojrzała na kobietę, pichcącą coś po drugiej stronie blatu.
Ale to nie znaczy, że mam zaniedbywać dom - zaśmiała się w stronę córki. - A poza tym, umówiłam się z koleżankami na małe pogawędki, więc nie będzie mnie wieczorem, a musicie coś jeść. 
No właśnie, zapomniałabym - Lilu jakby właśnie oświeciło. - Mogą dzisiaj spać u nas dziewczyny? Znaczy Zuza z Niną? 
Jasne - matka posłała jej uśmiech, po czym wróciła do gotowania.
Nastolatka niewiele myśląc powędrowała na górę, gdzie siedziała już zniecierpliwiona Maggie. Lilka przypominając sobie wczorajszy wieczór, bez słowa położyła się na łóżku i przymknęła oczy.
Relaks niestety nie trwał długo, ponieważ kuzynka usiadła obok i poszturchała ją lekko.
Hm? - spojrzała na poddenerwowaną dziewczynę.
Masz, ale pamiętaj, ja nie mam z tym nic wspólnego - włożyła jej do ręki małą karteczkę i wyszła z pokoju.
Młoda nastolatka otworzyła pomiętą kartkę i z niedowierzaniem przeczytała w myślach 9-cio cyfrowy numer telefonu, podpisany jako 'Daniel'.

Rozdział pisała Klaudia (crazydream)

Komentarze

  1. Czekam na więcej ;*

    http://porazostatni.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. świetna lekturka czekam na kolejną część ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział *.* Przeczytałam wszystkie dziś. Są cudownee. ; **
    Sandra ;]

    OdpowiedzUsuń
  4. nie wiem czy wiecie, ale od poprzedniego rozdziału minął miesiąc. może czas by coś napisać..

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zostaw coś po sobie. Nawet małą kropkę, która namaluje ogromny uśmiech.

Popularne posty z tego bloga

Rozdział jedenasty.

Kilkanaście minut ogromnego stresu, który mocno zagnieździł się już we wnętrzu, każdego ze znajomych. Lilu była z Hubertem w szpitalu. Pomagała lekarzom porozumieć się z chłopakiem. - Nie wiem ile wypił. - powiedziała po polsku, a kiedy wzrok lekarza jasno wykazywał brak zrozumienia szybko powtórzyła po hiszpańsku. Kiwał głową twierdząco zadając jeszcze kilka pytań blondynce. Skończył a Lila była proszona o wyjście z sali. Usiadła na korytarzu plecami opierając się o zimną ścianę. Westchnęła. Zmęczenie dawało się we znaki i jedyne czego pragnęła to to, żeby ten horror się już skończył. Siedziała tam zupełnie sama.. w dłoniach ściskając kubek z ciepłą herbatą przyniesiony przed chwilą przez zatroskaną pielęgniarkę.  C i s z a. S p o k ó j.  Oczy Lilu walczyły z utratą obrazu drzwi, za którymi lekarze robili co w ich mocy by ustabilizować stan Huberta. Zamknęła je... Krzyki i biegający przed nią ludzie w białych fartuchach postawili ją na równe nogi zmęczenie spychając na d