Przejdź do głównej zawartości

ROZDZIAŁ LXXIV

- Maggie ! - wrzasnęła za nią gdy ta opuszczała już pokój.
Wyszła na schody spojrzała w jej kierunku i wyszeptała ciche "Dziękuję."
Dziewczyna lekko się uśmiechnęła choć na jej twarzy zagościł ogromny niepokój. Lilu odwróciła się i wróciła do pokoju. Złapała za leżącą na krześle torbę i zaczęła szukać w niej telefonu. Na próżno. Zdenerwowana przewróciła cały pokój do góry nogami, gdy w końcu złapała za kieszeń spodni.
- Ty idiotko. - roześmiała się sama do siebie.
Spojrzała na zegarek, dochodziła 15:20. Wiedziała, że czeka ją dziś jeszcze trudna rozmowa z Gabrysiem a potem wieczór z dziewczynami, ale mimo to wykręciła numer z kartki.
- Słucham ? - w jej głowie echem odbił się męski głos.
- Cześć. - wyjąkała niepewnie. 
- Kto mówi ?
Długa cisza, która zaczęła powoli denerwować chłopaka.
- Hallo.. jesteś tam ?
- Tak. - cicho wyszeptane z ust dziewczyny słowa dały wyczuć niepewność. 
- Okej.. jeśli zdecydujesz się ze mną porozmawiać i powiedzieć o co chodzi to przedzwoń.
- Stój ! - krzyknęła stanowczo. 
Chłopak czekał na kolejne słowa blondynki.
- Musze się z Tobą spotkać. Jutro o czternastej w parku na obrzeżach miasta. Pasuje ?
- Ale kim jesteś ? I poco chcesz się ze mną spotkać.? - zapytał poddenerwowany.
- Pasuje ? - powtórzyła.
- Będę o piętnastej. Ale jak Cie poznam? Skąd będę wiedział, że to Ty.
- Ławka obok fontanny.. o resztę się nie martw. Cześć. - nie dała mu się pożegnać.
Serce waliło jej jak dzwon. Przecież to chore ! Umówiła się z kryminalistą.. A jeśli z nią zrobi to samo? Rzuciła telefon na łóżko i zeszła na dół po szklankę zimnej wody. Ręce drżały jej tak, że ledwo utrzymywała butelkę.
- Lili.. wszystko dobrze ? - zapytała kobieta.
- Tak mamo. - lekko trąciła jej policzek ustami i wróciła do pokoju.
Weszła do niego i zrezygnowana usiadła na skrawku łóżka. Chaos tam panujący ani trochę nie zachęcał jej do posprzątania. Westchnęła głęboko gdy o pokoju weszła Maggie.
- Jezu co Ty tu zrobiłaś ? - spojrzała na nią.
- Szukałam telefonu.. - rozłożyła ręce i się roześmiała.
- Jesteś nienormalna. - powiedziała śmiejąc się.
- Ale weź chociaż to z biurka co postawię sobie sok.
- Zrzuć na podłogę. - powiedziała obojętnie. 
- Lilu ! - wrzasnęła kuzynka.
- Dobra już dobra posprzątam.. - spojrzała na nią z wyrzutem.
- Się nie obrażaj tylko rusz tyłek i zabieraj to !
- No no.. a weź mi pomóż co.. -powiedziała robiąc słodką minę.
 Maggie spojrzała na nią i wskazała palcem :
- Ty tą część pokoju, ja tą.
- ale..
- Chcesz sprzątać sama ? - przerwała jej Mag.
Bez słowa wstała i zaczęła podnosić z dywanu poduszki i inne rupiecie. Kilkanaście minut i pokój lśnił jak nigdy dotąd. Spojrzała na zegarek na, którym widniała 15:55. Przeniosła wzrok na siedzącą już przed laptopem Maggie i rzuciła w nią poduszką.
- No co !? -wrzasnęła przestraszona dziewczyna.
Lilu uśmiechnęła się podstępnie, wytknęła język i cicho powiedziała "Dzięki złośnico."
Mag odwzajemniła uśmiech lekko marszcząc czoło. Chciała jeszcze coś dodać ale rozległ się dźwięk dzwonka.
- Gabryś.. - rzuciła zrezygnowana w stronę siedzącej niedaleko kuzynki.
- Okej okej rozumiem. - zabrała laptopa, kubek i zeszła wraz z blondynką na dół.
Przywitała się z chłopakiem posyłając mu delikatny uśmiech i weszła do salonu. Lilu bez słowa udała się na górę a powolnym krokiem za nią szedł chłopak. Weszli.
- Przywitasz się ze mną ? - złapał ją w pasie, przyciągnął do siebie i chciał pocałować.
- Puść mnie. -powiedziała chłodno odsuwając się od niego.
Usiadła na łóżku i przeszywającym wzrokiem spoglądała raz na niego raz na ekran telefonu. Zmieszanie chłopaka było ogromne. Usiadł koło niej i ponownie chciał ją objąć.
- Czy Ty po polsku nie rozumiesz.. czy jak do cholery ? - warknęła.
- Ale możesz mi powiedzieć o co Ci chodzi. - jego ton był łagodny choć stanowczy.
- Mogłabym .. ale poco skoro Ty wiesz lepiej co zrobiłeś..
- Nie wiem.. powiedź mi.. - spojrzał jej głęboko w oczy.
- Weź mnie nie denerwuj okej ? Jak zwykle nic nie zrobiłeś.. no oczywiście. Urodzony anioł, kurwa ! . -zdenerwowana wstała z łóżka i wyszła na balkon.
Chłopak pokiwał głową.
- Wróć do środka, proszę.. - powiedział nieco głośniej.
- Po cholerę ? Żebyś udawał, że wszystko jest okej jak nie jest ? Nie dzięki, wolę zostać tu i poczekać aż zrozumiesz i dojdziesz do tego o co mi chodzi. - syknęła.
Wstał i wciągnął ją za rękę do pokoju.
- Ał.. puść to boli. - spojrzała na niego przestraszonym wzrokiem.
- Mam dość Twoich humorów rozumiesz? Powiedź mi o co Ci chodzi albo wychodzę.. - przycisnął ją mocno do siebie .
Zagryzła wargi powstrzymując słowa ataku. Stała w milczeniu bo wiedziała, ze cisza boli go bardziej niż jej przepełnione złością słowa. Puścił ją i powoli udał się w stronę drzwi.
- Wyjdziesz to możesz już nie wracać. Wybieraj.
Cofnął się i spojrzał jej głęboko w oczy.
- Czego Ty chcesz ?
- Prawdy ! - powiedziała stanowczo odwracając się i siadając na łóżku.
Cisza odbijająca się między ich ciała powodowała, że oddalali się od siebie coraz bardziej. Coraz bardziej bolało ich to co się działo.. cała ta chora sytuacja. Gabryś cały czas wpatrywał się w Lilu, której oczy powoli stawały się szklane. Spuścił wzrok.
- Powiedź coś ! Powiedź cokolwiek ! Kim ona kurwa jest? Powiedziałeś mi, ze jej nie znasz? - rozpłakała się.
- Lilu .. Lilu cicho.. spokojnie. - mocno ją przytulił.
- Zostaw ! Zabieraj te łapy. - wrzasnęła.
Nie zaważał na jej słowa. Mocno ją przytulił i pocałował w głowę. Złość ustała.
- Czemu Ty mi to robisz? Nie rozumiesz, ze ja Cię kocham ? W czym ona jest lepsza.. -mówiła przez łzy.
- Ciicho. 
- Odpowiedź. - wrzasnęła.
-Chodź. Ubieraj się.
Dziewczyna nie wiedziała o co może mu chodzić. Nie chciała iść ale po chwili uległa. Wciągnęła sweterek związała potargane włosy w kok i posłusznie zeszła na dół. Ubrała trampki i oboje wyszli przed dom.
- Proszę. -wręczył jej kask.
- O nie ! Już Ci powiedziałam, kiedyś ze nie będę z Tobą jeździć motorem.
- Lilu..
- Nie ! - odpowiedziała.
- To tylko parę kilometrów.
- To się przejdźmy. - oddała mu kask uśmiechając się wrednie i poszła w kierunku, który wskazał.
Wsiadł na motor i jechał blisko niej. Co chwila zerkała na niego i na jego podstępny wyraz twarzy.
- Dawaj ten kask. - wyrwała mu go z ręki.
- Wiesz, ze Cie kocham nie ?
- Zamknij się ! Oby to co chcesz i pokazać było tego warte. - usiadła za nim i mocno się w niego wtuliła.
Kilkanaście minut i byli na miejscu. Ośrodek wypoczynkowy pod Toruniem, którego nie mogła w żaden sposób z niczym ważnym sobie skojarzyć. Siadła z motoru, oddała kask chłopakowi i posłusznie złapała wyciągniętą w jej kierunku dłoń.
- Co tu robimy ? - zapytała idąc między domkami i ludźmi żyjących swoim życiem.
- Chodź.. to zobaczysz.
Domek pod samym lasem i już z daleka kiwająca parze jakaś kobieta. W głowie Lilu pojawiało się wiele pytań. wiele niezrozumienia, które jeszcze w tym momencie budziło strach.

Komentarze

  1. CUDOWNE .!!
    Jestem ciekawa co to za kobieta ; o
    Czekam na następny rozdział ♥

    ZAPRASZAM :
    http://podoslonacienia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. jest świetny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne ! :3

    OdpowiedzUsuń
  4. w końcu coś nowego ! jezuu ... kim jest ta kobieta !? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny ♥

    czekam na następny ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. boski. : )
    fajnie by było, gdyby następny rozdział był trochę szybciej niż ten.

    OdpowiedzUsuń
  7. dodaj następnyt rozdział jak najszybciej !:D
    prosze ;)
    nie wytrzymam z napięcia:D
    kim jest ta kobieta?
    świetne ! <3

    OdpowiedzUsuń
  8. świetnie piszesz choć strasznie dużo tych bohaterów ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. super!
    pisz dalej bo chcę się dowiedzieć kim jest
    Ta KOBIETA!
    wspaniałe!

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajny blog, super piszesz. Jakbyś miała wolną chwilke to zapraszam do mnie:
    http://impresijons.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zostaw coś po sobie. Nawet małą kropkę, która namaluje ogromny uśmiech.

Popularne posty z tego bloga

Rozdział jedenasty.

Kilkanaście minut ogromnego stresu, który mocno zagnieździł się już we wnętrzu, każdego ze znajomych. Lilu była z Hubertem w szpitalu. Pomagała lekarzom porozumieć się z chłopakiem. - Nie wiem ile wypił. - powiedziała po polsku, a kiedy wzrok lekarza jasno wykazywał brak zrozumienia szybko powtórzyła po hiszpańsku. Kiwał głową twierdząco zadając jeszcze kilka pytań blondynce. Skończył a Lila była proszona o wyjście z sali. Usiadła na korytarzu plecami opierając się o zimną ścianę. Westchnęła. Zmęczenie dawało się we znaki i jedyne czego pragnęła to to, żeby ten horror się już skończył. Siedziała tam zupełnie sama.. w dłoniach ściskając kubek z ciepłą herbatą przyniesiony przed chwilą przez zatroskaną pielęgniarkę.  C i s z a. S p o k ó j.  Oczy Lilu walczyły z utratą obrazu drzwi, za którymi lekarze robili co w ich mocy by ustabilizować stan Huberta. Zamknęła je... Krzyki i biegający przed nią ludzie w białych fartuchach postawili ją na równe nogi zmęczenie spychając na d