Przejdź do głównej zawartości

ROZDZIAŁ LXXXI

Tym razem ranek nie należał do tych, które wprawiały Lilu w dobry nastrój. Wybijające rytm krople deszczu idealnie zgrały się z dźwiękiem nadchodzącego sms-a. Wsunęła dłoń pod poduszkę i usiadła na łóżku zagłębiając się z treść wiadomości.
- Czy Ty chociaż w piątek, wolny piątek nie możesz dać człowiekowi pospać. - syknęła przez zęby Mag.
- Wybacz.. - odpowiedziała bez jakichkolwiek emocji.
Dziewczyna odwróciła się na drugi bok lecz za chwilę ciekawość przejeła kontrolę nad chęcią dalszego snu.
- To kto nie daje Ci spać już o ósmej rano?
- Daniel.. muszę wyjść Maggie. - zerwała się z łóżka wchodząc do garderoby.
- Się ubierz porządnie bo pada.
- Wiem wiem.. dziękuje, że się martwisz. - posłała jej uśmiech.
Szybkim krokiem udała się do łazienki. Przemyła twarz, umyła zęby, przeczesała włosy i pociągnęła rzęsy tuszem. Bez zastanowienia wpadła do pokoju potykając się o leżącą torbę. Przegraneła włosy do tyłu i ze śmiechem dodała "O tu jest.. właśnie jej szukałam." Maggie podniosła głowę i lekko nią pokręciła.
- Czy Ty musisz tak szaleć? Nie może on chwilę dłużej poczekać? Przecież nic się nie stanie jak się trochę spóźnisz.. - podniosła lekko ton - Lila mówię do Ciebie.
- Tak tak.. już mnie nie ma. Śpij dobrze, pa. - trzasnęła drzwiami tak, że aż brunetka podskoczyła.
- Przepraszam. - szepnęła i cichutko zamknęła je jeszcze raz.
Weszła na dół. Wciągnęła na nogi czarne "najeczki", ubrała ciepła, nieprzemakalną bluzę, torbę przewiesiła przez ramię, spryskała się lekko perfumom i wyszła przed dom. Szybkim ruchem zarzuciła na głowę kaptur i poszła w stronę parku

Kilka minut później.
Szła alejką rozglądając się na wszystkie strony w poszukiwaniu Daniela. Nigdzie go nie było. Przerażona chwyciła za telefon i zaczęła do niego dzwonić. Jeden sygnał, drugi, trzeci.. i nic. Wybrała numer ponownie - odebrał.
- Zabije Cię do cholery..! Zabije jeśli do niego poszedłeś. - nie dała dojść chłopakowi do słowa.
- Odwróć się. - powiedział spokojnie.
Dziewczyna obróciła się i ujrzała jego sylwetkę powoli zbliżającą się do ławki, przy której stała. Ulga jaka ogarnęła jej ciało była jak coś co zrzuca z jej karku najcięższy głaz. Lekko się uśmiechnęła patrząc jak już tylko kilka kroków dzieli ich od siebie.
- Martwiłaś się.. ?
- A może tak cześć ? - przeszyła go wzrokiem.
- No cześć, ale muszę Cię uświadomić, że od Ciebie usłyszałem "Zabije Cię do cholery." a nie cześć. - uśmiechnął się wrednie.
- Przepraszam ale zdenerwowałam się jak nigdzie Cię nie było.. bałam się, że poszedłeś już do Ernesta.
- Taki mam zamiar.
- I po chuj tam pójdziesz!? - uniosła się.
- Dać mu w ryj za to co zrobił mojej księżniczce!? - również zaczął podnosić ton.
- To nic nie da, nie rozumiesz?
- Gówno wiesz.! - wrzasnął odwracają się i idąc do końca alejki.
- Gdzie Ty idziesz !?
- Do niego. - rzucił oschle nie odwracają się.
- Chory jesteś !? Czy już do reszty Cię pojebało.
Te słowa poruszyły nim. Odwrócił się w jej kierunku i powiedział:
- Może jestem chory, może jestem pojebany ale nie pomyślałaś, że może po prostu ją kocham.. - usiadł na mokrą ławkę zakładając ręce na głowę.
Kucnęła przed nim pocierając jego ramiona. Była z nim. Słyszała jak płacze, jak przeklina cały świat.. jak co chwila powtarzał, że go zabije, że nie umie tu bez niej żyć. Krzyczał, że to niesprawiedliwe, że bardzo ją kocha. Bez żadnych słów mocno go przytuliła.. Z każdym żalem, krzykiem wzmacniała uścisk. Po kilkunastu minutach usłyszała ciche i drżące "Dziękuje." Na jej twarzy pojawił się uśmiech. Spojrzała na niego i wręczyła chusteczkę.
- Ale mięczak co ?
- Nie.. ktoś to bardzo mocno kocha.
Spojrzał na nią i ponownie podziękował..
Deszcz nasilał się a nastolatce zaczęło robić się zimno.
- Chodź. - wstała i wyciągnęła do niego swoją dłoń.
- No chodź. - zabrała ją kiedy na jego twarzy pojawiło się lekkie zmieszanie.
Pokręciła głową lekko się uśmiechając.
- Nie chce iść z Tobą za rękę.. nie będę Cię też podrywać bo mam chłopaka, którego bardzo kocham. Chciałam Ci tylko pomóc wstać.. ale jeśli nie chcesz to wstawaj sam i idziemy. - wyjaśniła.
- Ale dokąd?
- Niespodzianka. - wzruszyła ramionami.
Szli do końca alejki a potem między samymi blokami. Jeden drugiej trzeci i już teraz tylko prosto przed siebie.
- Ej.
- Tak? - spojrzała na niego Lilu.
- Przecież to najdroższa dzielnica.
- Przepraszam, że moja mama jest sędziną. - wygięła kąciki ku górze.
- Moja też poddano się tym zajmuje.. tak mówił tato. - odpowiedział a po chwili dodał - Ej no.. nie idziemy do Ciebie.
- Idziemy bo jest zimno, mokro i dam sobie rękę uciąć, że żadne z nas nie jadło śniadania a mam ochotę na naleśniki.
Spojrzał na nią i przeszedł kilka kroków po czym zatrzymał się.
- Ej.. ale jutro jest rozprawa i może lepiej, żebym nie pokazywał się w domu sędziny, która prowadzi moją sprawę.. - oznajmił swoje obawy.
- Przestań.. mama od samego rana jest w pracy a poza tym nikt Cię nie zobaczy. Nawet nie masz pojęcia jak mało ludzi się tam kręci.
- Ale ej..
- Jeszcze raz powiesz ej to przysięgam, że nie ręczę za siebie - uśmiechnęła się.
- Okej, sorka. A tak na marginesie to naleśniki jem z baranami i czekoladą. - roześmiał się.
- To tak jak ja. - podniosła rękę na znak zbicia piątki. - A teraz chodź bo serio jest mi zimno. - potarła swoje ramiona i przyśpieszyła kroku.

Kilkanaście minut później już byli na miejscu. Mały uroczy pałacyk zrobił na Danielu ogromne wrażenie. Czarne frontowe drzwi i mały balonik na poddaszu dodawały mu jeszcze więcej uroku.
- Zgaduje, że Twój pokój to ten tam, z balkonem. - wskazał palcem.
- Trafiony zatopiony.
Uśmiechnął się. Gdy stał już na schodach z jego ust ponownie wydobyło się niekontrolowane "ej" rzucone w kierunku nastolatki.
- No przysięgam, że Cię zabije! - powiedziała stanowczo z wnętrza domu.
- To może ja pójdę do siebie.. - wywrócił się i chciał iść w stronę furtki ale mocno złapała go za rękę.
- Naleśniki.. pamiętasz?
- Okej okej ale robię to tylko dla nich z racji tego, że jestem głodny. - powiedział.
- Jasne. -parsknęła śmiechem zaciągając go do środka.
Oboje ściągnęli mokre buty i bluzy, które Lilu natychmiast zawiesiła na wieszaku by wyschły. Daniel był przemoczony tak, że nawet z jego koszulki można było wycisnąć wodę.
- Ściągaj to. - powiedziała.
Spojrzał na nią pytająco.
- Koszulkę.. - dodała tak dla jasności - Przyniosę Ci jakąś mojego chłopaka bo zdaje się, że macie ten sam rozmiar a tą Ci wysuszę..
Weszła na piętro do pokoju gdzie jeszcze spala Magie. Brunetka spojrzała na nią i spostrzegła, że wyciąga ona koszulkę i dresy. Uznała to za normalne i odwróciła się z powrotem. Lilu jeszcze chwilę zakręciła się w pokoju.
- Mag, Mag..
- Hmm.. - bąknęła.
- Będziesz schodziła na dół to nie w samych w gaciach bo mamy gościa.
- Mhmm.
Lila opuściła pokój a wtedy Margaret powiedziała, że dzwonił Gabryś i mówił, że około 11 będzie.
- Słyszałaś ?
Brak odpowiedzi. Podniosła głowę i zorientowała się, że właśnie wygłosiła monolog do krwisto czerwonych ścian.
- Mhmm. Spoko. - przyłożyła z  powrotem twarz do poduszki.
Lilu stanęła u góry na pietrze i nieco głośniej krzyknęła do Daniela.
- Te! Kaczor.. masz i się przebieraj. - po czym cisnęła w niego ubraniami schodząc po schodach.
- Dzięki kaczko. - zmierzył ją wzrokiem i poszedł do łazienki. Zimny dreszcz przeszedł jej ciało. Weszła do kuchni natychmiast wstawiła wodę na herbatę. Stanęła przed lodówką i zaczęła sięgać produkty potrzebne do przyrządzenia obiecanego posiłku.
- Pomóc Ci ? - stanął w drzwiach zawiązując sznurki w spodniach.
- Weź zrób te banany. - powiedziała Lilu.
- Wolę jeansy ale przyznaj, że w dresach też wyglądam dobrze. - spojrzał na siebie.
- Nie tak dobrze jak Gabryś no ale niech Ci będzie.. - roześmiała się.
- Szuja. - rzucił w jej stronę lekko stukając w ramię.
Wybuchnęła jeszcze większym śmiechem. Wrzuciła i naspała już wszystkie składniki do miski i włączyła mikser. Kilka minuty i otrzymała masę na pyszne naleśniki. Zaczęła smażyć gdy nagle uśmiechnęła się sama do siebie.
- Co ? - zapytał postrzegając grymas na twarzy nastolatki.
Odwróciła się do niego lecz nic nie powiedziała. Przewróciła naleśnik na drugą stronę i jeszcze chwilę podsmażyła.
- Powiesiłeś na linkę mokre rzeczy?
- Nie.. a miałem to zrobić? - zapytał zdziwiony.
- Typowy facet. - pokiwała głową lekko się uśmiechając.
- No znowu to robisz!
- Co?
- Uśmiechasz się. - oznajmił.
- Bo mnie bawisz. - jej kąciki wygięły się jeszcze bardziej.
- No jaka menda z Ciebie. - bąknął oburzony.
- Idź powieś te mokre ciuchy a ja Ci zrobię te naleśniki.
Wstał i posłusznie, bez jakichkolwiek słów poszedł do łazienki. Chwilę się tam zakręcił i nagle Lilu usłyszała jak coś uderza o posadzkę.
- Co Ty tam broisz? - krzyknęła tak głośno, że nie usłyszała jak ktoś pukał do frontowych drzwi.
- Już nic. Sytuacja opanowana. - powiedział wychodząc z łazienki i natykając się na stojącego już w holu Gabrysia.
Złość jaka ogarnęła chłopaka nastolatki doprowadziła go do furii gdy zobaczył stojącego w jego koszulce i dresach obcego chłopaka. Bez chwili zastanowienia rzucił się na niego i zaczął szarpać. Lilu słysząc krzyki i całe zajście próbowała rozdzielić nastolatków. Na próżno. Dopiero głośny krzyk Mag na chwilę zatrzymał bójkę.
- Pojebało Was czy jak!? Co tu się do cholery dzieje!? - nadal krzyczała próbując dowiedzieć się o co chodzi.
- Też bym chciał wiedzieć. - powiedział stanowczo Gabryś.
- To weź ogarnij agresję i się może zapytaj jak człowiek a nie się na ludzi z łapami rzucasz. - wtrącił Daniel.
- Weź się ucisz lepiej.. - ponownie zaczęło się w nim gotować.
Lilu mocno się do niego przytuliła by zapobiec kolejnemu atakowi. Lekko pocałował ją w głowę krzyżując ręce na jej plecach.
- Ma być tu spokój, zrozumiano!? - podniosła głos Magie wracając do pokoju.
- Może zacznę od.. - westchnęła Lilu - Gabriel, Daniel. Daniel, Gabriel mój chłopak.
Daniel wyciągnął rękę do wściekłego nadal nastolatka. Niechętnie ale również podał mu swoją.
- Chodźcie zrobię do końca te naleśniki i wszystko sobie wyjaśnimy.
Cała trójka weszła do kuchni. Lilu jeszcze chwilę tańczyła przy kuchence tłumacząc Gabrysiowi kim jest Daniel i co robi w jego ciuchach.
- No okej.. sorry stary. Nie wiedziałem i bardzo mi przykro z powodu Twojej dziewczyny. Mam nadzieję, że ten kto to zrobił zginie w pierdlu. - spojrzał na Lilu i ponownie na chłopaka - to jak spoko? - wyciągnął do niego rękę.. było mu bardzo wstyd.
- Spoko. - uśmiechnął się wyciągając swoją.
Lilka w tym czasie postawiła przed nimi talerze i życzyła smacznego posyłając im życzliwy i pełen ciepła uśmiech. Sama nie usiadła. Stwierdziła, że pójdzie obudzi Mag i zaciągnie ją by coś zjadła. Poszła na górę.
- Taka dziewczyna to skarb, ale musisz uważać bo kręci się koło niej jakiś dziwny typ. - powiedział Daniel.
- Co masz na myśli mówiąc dziwny typ. - spojrzał na niego Gibi.
- No te limo i sms-y. Kurcze nie pamiętam jak miał na imię ale Lilu się go boi.
- Przecież limo to od tego jak bawiła się z Kimi'm. Widziałem te sms-y.. ale myślisz że te sprawka jednej osoby?
- Jestem pewny, że tak. -poinformował chłopak.
- W takim razie muszę odwiedzić Filipa.. to o niego Ci chodziło prawda? - spojrzał na Daniela jak kiwa potwierdzająco głową.
Chłopak jeszcze chwilę rozmawiał z nowo poznanym kolegom i zdeklarował, że pójdzie z nim. 

Wieczorem około godziny 21:00.
- Śpij słodko i możesz być spokojna nic już Ci nie grozi z jego strony. Załatwiliśmy to. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też. - odpowiedziała.
- Dobranoc. - ciepły głos Gabrysia uspokoił lekko nastolatkę lecz nadal nie była w stanie przestać myśleć o nadchodzącym dniu, po którym nie wiedziała czego ma się spodziewać. 
Bijąc się z myślami sen zmorzył ją dopiero nad ranem.. 

Komentarze

  1. Jej, jaki Gabryś jest agresywny. Rozdział boski.
    Ah kocham to imię "Gabryś" :D :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny. Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  3. słaby w stosunku do poprzednich. zwłaszcza pod względem gramatycznym.
    oddajcie komuś tego bloga, bo szkoda żeby tak się marnował.
    aaaaalbo niech piszę osoba która robiła to na początku.

    OdpowiedzUsuń
  4. jak zwykle super ;p
    czekam na next
    Dżela^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Chcę, żeby Lilu była z Danielem. ;) I z resztą na to się chyba zpowiada;D Powolutku, po cichutku... :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału! Świetne opowiadanie i do tego wciąga jak nie wiem co!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zostaw coś po sobie. Nawet małą kropkę, która namaluje ogromny uśmiech.

Popularne posty z tego bloga

Rozdział jedenasty.

Kilkanaście minut ogromnego stresu, który mocno zagnieździł się już we wnętrzu, każdego ze znajomych. Lilu była z Hubertem w szpitalu. Pomagała lekarzom porozumieć się z chłopakiem. - Nie wiem ile wypił. - powiedziała po polsku, a kiedy wzrok lekarza jasno wykazywał brak zrozumienia szybko powtórzyła po hiszpańsku. Kiwał głową twierdząco zadając jeszcze kilka pytań blondynce. Skończył a Lila była proszona o wyjście z sali. Usiadła na korytarzu plecami opierając się o zimną ścianę. Westchnęła. Zmęczenie dawało się we znaki i jedyne czego pragnęła to to, żeby ten horror się już skończył. Siedziała tam zupełnie sama.. w dłoniach ściskając kubek z ciepłą herbatą przyniesiony przed chwilą przez zatroskaną pielęgniarkę.  C i s z a. S p o k ó j.  Oczy Lilu walczyły z utratą obrazu drzwi, za którymi lekarze robili co w ich mocy by ustabilizować stan Huberta. Zamknęła je... Krzyki i biegający przed nią ludzie w białych fartuchach postawili ją na równe nogi zmęczenie spychając na d