Przejdź do głównej zawartości

ROZDZIAŁ LXXXII

- Liluu... Ej, wstawaj już - do uszu młodej nastolatki doszedł głos Magg.
Dziewczyna przetarła oczy, przewracając się na drugi bok, tak, by kuzynka zrozumiała, że ta jeszcze śpi i nie ma zamiaru wstawać.
- Wiesz, że dochodzi już czternasta? A ty o tej porze jeszcze śpisz.. - Maggie w ciągu dalszym kontynuowała swój monolog.
Niestety. Odpowiedzi nie otrzymała. W pewnym momencie rzuciła w nią poduszką.
- Do cholery jasnej, daj mi pospać! - po niewielkim pokoiku rozniósł się pisk nastolatki.
- Nie wiem jak na to zareaguje Daniel, który stresuje się już na tej rozprawie, a ty dalej gnijesz w łóżku - westchnęła, wychodząc z pokoju.
Lilu jak na kazanie, zerwała się z łóżka i biegiem udała się do swojej garderoby. Przemyła twarz, zrobiła lekki make-up, związała włosy w niedbałego koka i nałożyła na siebie zwykłe rurki jak i t-shirt. Pędem zbiegła po schodach, uprzednio biorąc z pokoju torbę, portfel i telefon.
- Przepraszam.. i dziękuję - ciężko wysapała w stronę kuzynki, która właśnie podała jej kawę.
Ta wzięła dwa łyki i odłożyła filiżankę.
- Taa.. zdążyłam się do tego przyzwyczaić - Maggie westchnęła cicho, wracając do swojego poprzedniego zajęcia, czyli relaksowania się przed telewizorem.
Lilka w tym czasie wybiegła z domu, pędząc na pierwszy autobus. Po drodze, zastanawiała się, jak mogła dopuścić do tego, by zapomnieć całkiem o rozprawie? Możliwe, iż ostatnie zdarzenia z Filipem dały jej wiele do myślenia. Bo w sumie jeszcze nie wiedziała, co z nim jest i jak 'załatwił' tę sprawę Gabryś.
- Cholera - zaklęła, wyciągając z torby rozładowany telefon.
- I gdzie ty masz głowę? - odezwał się jej wewnętrzny głos.

Po piętnastu minutach autobus zatrzymał się pod wielkim budynkiem. Nie czekając ani chwili dłużej, wzięła w płuca głęboki oddech i weszła do dużych, drewnianych drzwi. Przeszła przez długi korytarz, szukając tym samym niewielkiego napisu na drzwiach, informującego o rozprawie przeciwko Danielowi Other. 
Skręciła w kolejny korytarzyk. W tym samym momencie, zrozumiała, że trafiła w sam środek jakiejś awantury.
- Zajebię cię gnoju, rozumiesz! - do jej uszu doszedł zrozpaczony głos kolegi.
Przez otwarte drzwi wybiegł Daniel. Właściwie to mogło się wydawać, że wybiegł. Po chwili zrozumiała, że wyrzucono go z sali rozpraw. Chłopak usiadł na niewielkiej ławeczce i schował twarz w dłonie.
- Daniel? - po korytarzu rozszedł się jej drżący głos.
Niewiele myśląc, podbiegła do niego i pozwoliła mu, by ten się wypłakał w jej ramię.
- Zrobił to.. rozumiesz? Zabił ją z zazdrości - wyszeptał cicho, po paru minutach, po czym dodał: - Po tym jak go odtrąciła, chciał się zemścić..
Nie odezwała się. Nie wiedziała co powiedzieć. Pomimo, że tak przypuszczała, że od początku domyślała się, że nie może być to sprawa Daniela, to i tak nie mogła uwierzyć w to, by jakikolwiek człowiek zrobiłby takie świństwo przyjacielowi.
- W tym momencie jedyne na co mam ochotę, to zabić skurwysyna własnymi rękami - chłopak oderwał się od niej i zerwał się, chcąc wejść do sali.
Na szczęście, Lilu szybko zareagowała i złapała go za rękę.
- Nie rób tego. Przecież nic już nie zwróci jej życia... - delikatnie dotknęła jego ramienia, odwracając tym samym go w swoją stronę. - Przykro mi Daniel..
Chłopak już nie płakał. Wtulił się po prostu w jej kruche ciało. Najwidoczniej potrzebował trochę otuchy i bliskości. Stali tak przez kilka dobrych minut, dopóki ktoś nie otworzył drzwi.
- Ekhm - Gabryś stał na przeciwko dwójki, próbując ukryć swoją zazdrość.
Lilka oderwała się niechętnie od Daniela, szepcząc mu coś na ucho. Chłopak posłał jej lekki uśmiech, po czym odwrócił się do stojącego za nimi Gibiego.
- I jak? - zapytał, wskazując głową na salę.
- Dostał dziesięć lat i dwa w zawieszeniu.. - wciąż niepewny, popatrzył na zbliżającego się ojca Daniela.
Cofnął się o kilka kroków z Lilu, zostawiając ich samych.
- Dobra, teraz możesz mi powiedzieć dlaczego go wyrzucili z sali? - dziewczyna przyjrzała się uważnie jej chłopakowi, próbując ukryć uśmiech, który pojawił się na jej twarzy znikąd.
- Nie widziałaś jak się zachowywał? Gdyby nie ci ochroniarze, to pewnie ten cały Ernest już by nie żył - odpowiedział z powagą.
Widząc jej ucieszoną minę, sam lekko uniósł do góry kąciki swoich ust.
- No co? - wzruszył ramionami.
- Nie udawaj już.. Przecież widzę jak cię zazdrość zżera - zaśmiała się cicho, obejmując go wokół szyi.
- Ohoho! Jaka pewna siebie - zrobił duże oczy, jakby nie wiedział, o czym ona mówi. Po chwili doszedł do wniosku, że jednak niczego przed nią nie ukryje. Objął ją w pasie, lekko się uśmiechając. - No dobra, może trochę... A ty byś może nie była?
- Gabryś.. To tylko przyjaciel - westchnęła, nie spuszczając z niego wzroku.
- Filip też miał być tylko twoim przyjacielem - dodał z ironią.
I nagle jakby ją olśniło.
- Właśnie! Co z nim? Co się wczoraj wydarzyło? - uśmiech z jej twarzy znikł, a na jego miejscu pojawiła się niepewność mieszana ze strachem.
- To on nie zdążył ci jeszcze powiedzieć? - wskazał głową na Daniela, który w tym momencie siedział z ojcem na ławce.
- Byliście razem?! - jej głos niekontrolowanie uniósł się. - Boże. Gabryś.. chyba nie zrobiliście nic głupiego? - wyszeptała zrozpaczonym głosem.
Brunet zaśmiał się pod nosem, odwracając od niej wzrok.
- Powiedzmy, że dostał to, na co zasłużył - wzruszył obojętnie ramionami, powracając na nią spojrzeniem.
- Wszystkiego to ty nie musisz wiedzieć, kochanie - uśmiechnął się szeroko w jej stronę, nachylając się nad nią bardziej.
- Ale.. - nie dał jej nawet skończyć.
- Żadnego ale - powiedział, po czym wpił się w jej usta z namiętnością.
Stali tak tam przez dłuższą chwilę, dopóki do ich uszu doszedł kobiecy głos. Znajomy głos.
- Mam nadzieję, że wszystko ci się ułoży, Daniel - Magda właśnie podała niepewnie dłoń chłopakowi.
- Bardzo pani dziękuję - chłopak posłał kobiecie szeroki, pełen podzięki uśmiech.
Lilu z Gabrysiem podeszli do ich trójki. Ojciec chłopaka patrzył na jej matkę z zaciekawieniem. Dało to się zauważyć na pierwszy rzut oka.
- Przepraszam, ale czy możemy porozmawiać? - w tym momencie mama Lilu skierowała wzrok na pana Igora, ojca Daniela.
Ten skinął głową i oboje ruszyli w stronę wyjścia.

Młoda dziewczyna zdezorientowanym wzrokiem popatrzyła na kolegę.
- Rozumiesz coś z tego?
Ten tylko odprowadził ich wzrokiem do drzwi, wzruszając obojętnie ramionami.
Lilu wiedziała, że w tym momencie to on nie ma głowy do żartów. Sama by była zdruzgotana, przeżywając to samo po raz kolejny. Bo w zasadzie musiał przypomnieć sobie tyle lat spędzonych obok przyjaciela i swojej dziewczyny. Żałował, że nie wiedział o tym wcześniej. Przecież uchroniłby ją, gdyby tylko mu coś powiedziała.
- Wiecie co? - w pewnym momencie spojrzał na dwójkę znajomych. - Chyba się przejdę.
- To może.. - odezwał się damski głos.
- Potrzebuję samotności - zatrzymał swój przepraszający wzrok na niej. - Wpadnę do ciebie wieczorem - dodał, powoli odchodząc.
Gabryś w tym samym momencie spojrzał na nią, podstępnie się uśmiechając.
- Też mogę przyjść wieczorem? - zapytał, na co dziewczyna cicho się zaśmiała.
- Możesz. A teraz zabierz mnie na jakieś śniadanie, bo nic dzisiaj nie jadłam.
- Jest pora obiadowa..
- Co tam chcesz, byleby syte i dobre - zamknęła mu usta pocałunkiem, a po chwili byli już w drodze do miasta.
Co dziwne, nie spotkali przed sądem jej matki ani ojca Daniela. Więc albo poszli gdzieś razem zapominając o swoich pociechach, albo rozeszli się w swoje strony.
- O czym tak myślisz? - Gabryś ujął jej dłoń i splótł ich palce razem.
- Moja matka dziwnie się zachowywała w stosunku do Daniela i jego ojca, co nie? - popatrzyła na niego pytająco.
- Ale ty masz teraz problemy.. - zaśmiał się cicho, zerkając na nią kątem oka.
Ta, w odpowiedzi uszczypnęła go delikatnie w biodro, chichocząc pod nosem.

Dochodziła już godzina 19. Lilu ze swoim chłopakiem i Danielem właśnie otworzyli drzwi do furtki. Dopiero po chwili zrozumiała, że na ich podjeździe stoi nieznany jej samochód. Już całkiem zdenerwowana weszła do domu. Na wejściu dało się usłyszeć głośne śmiechy. Od razu usłyszała jakiś męski głos. Weszli głębiej, do salonu. Jej oczom ukazał się obraz niespotykany na codzień.
Na kanapie siedziała jej matka, a obok ojciec Daniela. Rozmawiali w najlepsze, czemu towarzyszył śmiech.
- I kto by pomyślał.. - z kuchni wyłoniła się uśmiechnięta Magie, niosąc talerzyk z ciastem i kilkoma szklankami.
- Przepraszam, ale... co tu się dzieje? - całą zabawę przerwał zdezorientowany głos nastolatki.
Ona, jak i jej chłopak stali dosłownie z szeroko otwartymi buziami. Magda spojrzała na nią, delikatnie unosząc kąciki ust.
- Bo... W zasadzie to ja domyślałem się od samego początku. Dopiero rozmowa z twoją matką dała mi do zrozumienia, że to jednak jest prawda - jako pierwszy odezwał się Igor
Po chwili ciszy, jej matka wstała i podeszła do niej.
- Siedemnaście lat temu poznałam twojego ojca... Przed tym jednak to Igor był moją miłością. Byliśmy razem, urodziłam mu zdrowego syna - urwała w tym samym momencie, patrząc gdzieś za nią.
Pomimo, że również była zaskoczona, podążyła za jej wzrokiem.
- Daniel.. - wyszeptała cicho, na co chłopak od razu wybiegł z domu.
Lilka miała zamiar już za nim biec, ale zrobił to za nią jej chłopak, Gabryś.
- Ja się tym zajmę - posłał jej uśmiech, a po chwili wybiegł za nim.
- Mamo.. Jak mogłaś? - dziewczyna spojrzała na swoją rodzicielkę z wyrzutem.
Nie mieściło się jej w głowie to, że mogła zostawić małe dziecko i układać sobie życie z kimś innym. Pomimo, że tym kimś był jej ojciec.
- Lilu.. Może i miałem żal do twojej matki za to, że tak postąpiła, ale jeśli się kogoś kocha, to daje się temu komuś wolność... - do jej uszu doszedł głos ojca Daniela.
Dziewczyna będąc w ciągłym szoku, wyszła z domu. Z oddali dało się usłyszeć czyjeś głosy. A w zasadzie było to pewne, że jest to Gabryś wraz z Danielem.
- Przepraszam cię za nią.. Możliwe, że będzie to nasza ostatnia rozmowa, bo przecież to również jest moja wina... To ja się pojawiłam po tobie, kto wie, może matka by wróciła do twojego taty - zaczęła, będąc już blisko nich.
Chłopak odwrócił się w jej stronę. W jego oczach dało się ujrzeć zmieszanie.
- Nie mów tak.. - wyszeptał cicho, powoli do niej podchodząc. - To nie jest twoja wina - objął ją ramieniem, nie zwracając uwagi na Gabrysia mocno ją do siebie przytulił.
- I co teraz będzie? - spojrzała na niego, ze łzami w oczach.
- Co ma być? - zapytał cicho, po czym dodał: - Siostro..

Na dźwięk jego słów, uśmiechnęła się szeroko, w głębi serca, nie mogąc uwierzyć w to, co się wydarzyło. Nie mówiąc już nic, wrócili do domu. Cała ich trójka weszła do salonu, gdzie siedzieli dorośli. Spojrzeli na nich, a uśmiech młodych dawał wiele do zrozumienia. Do końca wieczoru wszyscy śmiało ze sobą rozmawiali, poznając siebie na nowo. Lila, cieszyła się z tego, że zyskała kogoś ważnego w swoim życiu. Daniel był tego samego zdania. Zaś Gabryś, w głębi duszy odetchnął z ulgą, że nie będzie musiał konkurować z bratem dziewczyny.

Komentarze

  1. OMG. Świetny. Najlepsze jest to, że Lilu ma brata. Twój blog jest cudowny. Czekam na kolejny rozdział. :):D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny !! Nie spodziewałam się tego. To jest niesamowite. :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Fantastyczny ! :D
    Z niecierpliwością czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. właściwie nic specjalnego. chociaż watek jest dobry to dzieje się zbyt szybko. opisałaś to używając zbyt mało słów.

    OdpowiedzUsuń
  5. cuuuuuuuuuudne! :D
    uwielbiam:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahahahaha ;D Tak właśnie przeczuwałam, że tak się stanie, już w momencie gdy Daniel powiedział, że jego mama podobno też jest sędzią! ;D Podoba mi się taki rozwój wypadków! Już się nie mogę doczekać tego co będzie w następnym rozdziale!

    OdpowiedzUsuń
  7. Troszkę za szybko zaakceptowali taką gwałtowną zmianę, takie rzeczy tak szybko się nie dzieją :) poza tym rozdział świetny

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zostaw coś po sobie. Nawet małą kropkę, która namaluje ogromny uśmiech.

Popularne posty z tego bloga

Rozdział jedenasty.

Kilkanaście minut ogromnego stresu, który mocno zagnieździł się już we wnętrzu, każdego ze znajomych. Lilu była z Hubertem w szpitalu. Pomagała lekarzom porozumieć się z chłopakiem. - Nie wiem ile wypił. - powiedziała po polsku, a kiedy wzrok lekarza jasno wykazywał brak zrozumienia szybko powtórzyła po hiszpańsku. Kiwał głową twierdząco zadając jeszcze kilka pytań blondynce. Skończył a Lila była proszona o wyjście z sali. Usiadła na korytarzu plecami opierając się o zimną ścianę. Westchnęła. Zmęczenie dawało się we znaki i jedyne czego pragnęła to to, żeby ten horror się już skończył. Siedziała tam zupełnie sama.. w dłoniach ściskając kubek z ciepłą herbatą przyniesiony przed chwilą przez zatroskaną pielęgniarkę.  C i s z a. S p o k ó j.  Oczy Lilu walczyły z utratą obrazu drzwi, za którymi lekarze robili co w ich mocy by ustabilizować stan Huberta. Zamknęła je... Krzyki i biegający przed nią ludzie w białych fartuchach postawili ją na równe nogi zmęczenie spychając na d