Przejdź do głównej zawartości

Rozdział pierwszy.

- Wstawaj! Znowu spóźnimy się do pracy a wtedy Feliciano na pewno wyleje nas na zbity pysk. - szarpała ją za ramię Susana. 
Lilu od zawsze miała problemy ze wstawaniem i organizacją czasu. Nawet po tylu latach jej miłość do łóżka i wygodnego snu nie straciła na sile drzemiącego w niej uczucia. Niechętnie podniosła tyłek z dużego, stojącego tuż niedaleko drzwi balkonowych łóżka i przekroczyła ich próg. Stanęła na zimnych płytkach i przeciągnęła się kolejny raz dostrzegając siedzącego kilka balkonów dalej mężczyznę.
- Su.. Ten chory zbok znowu siedzi i czeka, aż będziemy wychodziły. - spojrzała zrezygnowana na koleżankę i rzuciła się z powrotem na łóżko.
Dziewczyna obdarzyła ją uśmiechem patrząc z niedowierzaniem jak znowu z prędkością światła układa się na białej pościeli.
- No ty chyba żartujesz Lil. Błagam Cię ubieraj się jak chcesz jeszcze tu mieszkać. - wstała i udała się w kierunku kuchni by zrobić dwie kawy.
- Latte? - krzyknęła do podnoszącej się blondynki.
- Tak, poproszę. - odpowiedziała szukając jakiś przyzwoitych ubrań.
Wzięła do ręki krótkie jeansowe, szarpane na nogawkach spodenki, białą koszulkę i weszła do kuchni. 
- Gdzie dziś jedziemy z tym gburem? - spojrzała na Su stojącą przy blacie.
- Podobno do portu w Palamós. 
- Przecież to prawie godzina drogi.. - bąknęła Lilu.
- Taaa. Idź się ubieraj bo Paolo ma być za dziesięć minut. Obiecał, że podrzuci nas do Feliciano. - uśmiechnęła się na zachętę.
Kilka minut trwało aż blondynka wyszykuje się do wyjścia. Łyk kawy i w pośpiechu wyszła do Paolo.
- Cześć.
- Buenos días, señorita. - uśmiechnął się otwierając jej drzwi do auta.
- Co się wygłupiasz? - spojrzała na niego wsiadając.
- Ktoś tu chyba wstał lewą nogą.. - spostrzegł zamykając za nią drzwi.
Obszedł samochód dookoła gdy w tym czasie siedząca z tyłu Susi puknęła koleżankę w ramię wskazując balkon na trzecim piętrze.
- Mówiłam.. on jest jakiś chory. - pokręciła głową blondynka.

Podróż z przystojnym kolegą, a w zasadzie to przyjacielem dziewczyn trwała jakoś niecałe 15 min.
- Znowu spóźnione. - Miguel kręcił głową spoglądając na drogi zegarek na ręku.
- Tylko dwie minuty.
- Mój wskazuje, aż pięć minut spóźnienia.. żeby to było ostatni raz. - odwrócił się i poszedł do limuzyny, którą miały zaraz odjechać.
- Zasrany cwaniak. - wysyczała przez zęby Su.
- Mówiłam, że gbur. - objęła ją za ramię Lilu i obie machając Paolo poszły w stronę szefa.

Godzinna podróż ciągnęła się niesamowicie. Dziewczyny wysłuchiwały pouczeń szefa na temat tego jak powinien zachowywać się solidny pracownik zwłaszcza w takiej branży. Przytakiwały zgodnie aby wreszcie odpuścił i zajął się czymś pożytecznym. Jego telefon dzwonił przez całą podróż ale spojrzał na niego rzucając do kierowcy coś po hiszpańsku - ten pokręcił tylko zgodnie głową. Na miejscu dostały jak zwykle przydział obowiązków, jakieś szmatki i każda swoją wizażystkę i fryzjerkę. Lilu siedziała na jednym z krzeseł jak do jej uszy dobiegła rozmowa Su z Panem "wszystko wiem najlepiej".
- Przecież nie jestem jakąś idiotką.. - rozłożyła ręce z bezradności.
Krzyczał coś w jej kierunku wymachując dłońmi i wskazując miejsce, w które miała się udać.
- Zwariuje tu kurwa, przysięgam. Zabijcie albo mnie albo jego. - krzyczała idąc na plan.
Lilu uwielbiała ją. Zawsze jej rozmowy z szefem się tak kończą.. Szalona i z temperamentem, Su. Blondynka zawsze zazdrościła jej tej pewności.. ona nigdy nie potrafiła powiedzieć w twarz szefowi jak bardzo denerwuje ją jego zachowanie. Może kiedyś.. może jak dostanie inną - lepszą ofertę pracy i przy odejściu wygarnie mu wszystko. Może kiedyś.. ale na razie przysłuchuje się jak Susana nie daje za wygraną. Roześmiała się patrząc jak na twarzy wizażystki również zagościł uśmiech.
- Listo. - odłożyła sprzęt.
- Już? Gotowe? Gracias. - obdarzyła ją wdzięcznym uśmiechem idąc ubrać się we wcześniej otrzymaną sukienkę.
Stała oglądając ją i zastanawiając się jak ją ubrać.
- Na gołe ciało. - poinformowała ją jedna z siedzących tam kobiet.
- Ale, że tak nago? - zrobiła dziwną minę.
- Feliciano ją wybrał.
- Mogłam się domyślić. - zmierzyła szefa spojrzeniem i zniknęła za parawanem wciągając na siebie mało co zakrywającą sukienkę i przeklinając w myślach dzisiejszy dzień.

Komentarze

  1. W końcu się doczekałam. Świetne! Masz ogromny talent! ;) Mam nadzieje,że następny rozdział już nie długo..będę czekać. Buziole! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super!!
    Nie mogę się doczekać jak się dalej potoczą sprawy :)
    /Patka

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka! Bardzo cieszę się, że zaczęłaś pisać dalej. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału! /AstoriaNox

    OdpowiedzUsuń
  4. czekam na nastepny ale nie jestem pewna co znów chcesz zacząc. Czy to dobry pomysl? Mam nadzieje ze tak. I obysmy nie musieli czekac na kolejne rozdziały tak długo jak wczesniej musielismy.. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. hej misiu! nawet nie wiesz jak się stęskniłam! ;* jak zobaczyłam wpis na fejsie to zatkało mnie! Ja w sumie jestem fanka 1D i tylko takie opowiadania czytam i Twoje tak cholermię mi się spodobało że jesteś JEDYNYM NORMALNYM, jakkolwiek by to nim brzmiało, opowiadanie w moich zakładkach ♡ dobra więc weny, dużo weny i do następnego rozdziału. Buźka! ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Myśle że lepiej wychodzą ci blogi typu "Nigdy nie będę w stanie odmówić mu miłości", mimo wszytsko masz talent!

    OdpowiedzUsuń
  7. jejuuuu <3 wspaniale, że piszesz dalej :* chcę następny rozdział :) :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Wróciłaś <3

    http://bittersweetness4ya.blogspot.com/ zapraszam, dopiero zaczęłam i liczę na każdą opinię :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zostaw coś po sobie. Nawet małą kropkę, która namaluje ogromny uśmiech.

Popularne posty z tego bloga

Rozdział jedenasty.

Kilkanaście minut ogromnego stresu, który mocno zagnieździł się już we wnętrzu, każdego ze znajomych. Lilu była z Hubertem w szpitalu. Pomagała lekarzom porozumieć się z chłopakiem. - Nie wiem ile wypił. - powiedziała po polsku, a kiedy wzrok lekarza jasno wykazywał brak zrozumienia szybko powtórzyła po hiszpańsku. Kiwał głową twierdząco zadając jeszcze kilka pytań blondynce. Skończył a Lila była proszona o wyjście z sali. Usiadła na korytarzu plecami opierając się o zimną ścianę. Westchnęła. Zmęczenie dawało się we znaki i jedyne czego pragnęła to to, żeby ten horror się już skończył. Siedziała tam zupełnie sama.. w dłoniach ściskając kubek z ciepłą herbatą przyniesiony przed chwilą przez zatroskaną pielęgniarkę.  C i s z a. S p o k ó j.  Oczy Lilu walczyły z utratą obrazu drzwi, za którymi lekarze robili co w ich mocy by ustabilizować stan Huberta. Zamknęła je... Krzyki i biegający przed nią ludzie w białych fartuchach postawili ją na równe nogi zmęczenie spychając na d