Przejdź do głównej zawartości

Rozdział ósmy.

Wieczór. Ciepły wiatr otulał ich ciała. Siedzieli wszyscy na dużym balkonie u dziewczyn. Lilu nie mogła oderwać wzroku jak i ciała od Gabrysia. Tęsknota, która tkwiła w niej tyle lat zdawała się stopniowo upływać.
- To Ty mieszkasz w Toruniu tak jak Gabriel? - Su bombardowała pytaniami nowo poznanego chłopaka.
- Tak. Mieszkamy nawet na tej samej ulicy.. - uśmiechnął się.
- To musicie się długo znać..
- Dwa lata. Przeprowadziłem się tam z małej miejscowości pod Wrocławiem. - tłumaczył zachowując cierpliwość.
Lilu uśmiechnęła się szeroko widząc Su w swoim żywiole.
- Ona tak zawsze? - zapytał Gabryś.
- Nie byłaby sobą. Ale jest kochana. - posłała jej buziaka gdy brunetka odwróciła głowę.
- Cieszę się, że masz tu kogoś kto Cię tak wspiera. - przeciągnął koniuszkiem kciuka po jej policzku.
Dreszcze krążące bez celu po jej ciele były jak stado mrówek. Każdy zakamarek jej ciała odczuł ogromną namiętność gestu. Patrzyła mu w oczy widząc w nich siebie. Uśmiechniętą jak nigdy dotąd. Miłość czytana z ruchu warg... bezdźwięczne słowa powodujące jeszcze większe pożądanie. Uśmiechał się. Bicie jej serca można było usłyszeć na końcu świata stojąc nad przepaścią. Cały czas kochało go równie silnie jak ostatnim razem. To nie minęło... prawdziwa miłość nie mija.
- Skąd wiedziałeś, że tu jestem? - zapytała zupełnie niepostrzeżenie.
- Nie wiedziałem. To czysty przypadek.. zrządzenie losu, za które będę dziękował do końca życia. - westchnął.
- Przypadek? - drążyła patrząc na jego twarz.
- Tak. Jesteśmy tu dwa dni a wyjazd był spontaniczny.. Mieliśmy z chłopakami dość nudnego Torunia i Bałtyku więc Hubert wpadł na pomysł wycieczki zagranicznej. Spakowaliśmy się i pojechaliśmy na lotnisko. W sumie może to śmiesznie zabrzmi ale robiliśmy wyliczankę stojąc przed tablicą odlotów. No i jesteśmy. - rozłożył ręce robiąc przezabawną minę.
Uśmiechnęła się lekko całując go w policzek.
- Lubię takie przypadki. - wyszeptała mu do ucha.
Cieszył się jak małe dziecko, które właśnie dostało wyśniony prezent. Lekko zwilżyła usta w szklance z drinkiem i namiętnie go całując udała się do łazienki. Na tą krotką chwilę zostawiła na jego wargach smak miłości wymieszany z alkoholem. Idealne połączenie. Szybko odwrócił głowę odprowadzając ją wzrokiem aż do momentu gdy zginęła mu za rogiem. Poderwał się by pójść za nią.
- Gdzie oni są? - do jego uszu dobiegł ledwo słyszalny głos Su.
- Źle Ci z nami?
I nagle było już słychać tylko śmiech i dźwięk uderzających o siebie szklanek. Stanął oparty plecami tuż przed krótkim korytarzem prowadzącym do łazienki. Czekał aż wyjdzie. Nieostrożnie zamknięte drzwi, które narobiły trochę hałasu.
- Ups. - bąknęła pod nosem.
- Cały czas jesteś tak samo niezdarna. - powiedział patrząc w podłogę a na jego twarzy gościł łobuzerski uśmiech.
- Ach tak? - spojrzała na niego.
Chwycił ją mocno za biodra i oparł o ścianę.
- Tak. - powiedział stanowczo.
- Okej okej.. nie będę się kłócić. - lekko się uśmiechnęła patrząc mu na usta.
Błądził wzrokiem po jej twarzy.
- Całuj. - szepnął.
Czuła rozbiegane emocje. Szybko bijące serce i ogromną chęć wykonania jego brzmiących jeszcze słów. Zbliżyła swoje usta do jego tak, że tylko milimetr dzielił ich od pocałunku.
- Chodźmy na taras. - szepnęła zostawiając go z półuśmiechem na ustach.


Komentarze

  1. "." ;)
    Powinnas napisac o tym ksiazke. Kupilabym!
    Pisz! Nie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś najlepsza!
    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ah.. Kocham to opowiadanie. :3 Lilu i Gabryś to idealna para. Uwielbiam ich.
    Boski rozdział. Czekam z niecierpliwością na kolejny. :3

    OdpowiedzUsuń
  4. hej :) jak zwykle świetnie <3 ale mała uwaga, w pierwszym rozdziale napisałaś, że przeprowadziłaś się do miejscowości pod Toruniem, a tu piszesz, że w Toruniu ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Natrafiłam na tego bloga jakiś miesiąc temu i wiesz co.? To było jedne z lepszych co zrobiłam buszując w sieci. Piszesz tak, że aż chce mi sie czekać na nowy rozdział. Mam nadzieję, że jeszcze trochę bedzie to trwało. :D
    Pozdrawiam A.

    OdpowiedzUsuń
  6. Podoba mi się :) Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. jest możliwość aby rozdziały były dłuższe?

    OdpowiedzUsuń
  8. kochamCięzatocopiszeszkochamCięzatocopiszeszkochamCięzatocopiszeszkochamCięzatocopiszeszkochamCięzatocopiszeszkochamCięzatocopiszeszkochamCięzatocopiszeszkochamCięzatocopiszeszkochamCięzatocopiszeszkochamCięzatocopiszeszkochamCięzatocopiszeszkochamCięzatocopiszeszkochamCięzatocopiszeszkochamCięzatocopiszeszkochamCięzatocopiszeszkochamCięzatocopiszesz ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne opowiadanie i blog ! :D
    Zapraszam do nas ! ♥♥
    http://vacuit-y.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajny pomysł, bohaterowie nie są oklepani tylko zauważyłam sporo błędów gramatycznych. Może to przez nieuwagę, albo po prostu masz tyle pomysłów w głowie podczas pisania, że niektóre myśli obierasz w złe słowa. : )
    Pomimo wszystko podoba mi się to co piszesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo przepraszam. rozdział był pisany w "biegu" więc błędy są możliwe :)

      Usuń
  11. "." czekaam ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Najlepsza !

    http://bittersweetness4ya.blogspot.com/ zapraszam, dopiero zaczęłam i liczę na każdą opinię :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zostaw coś po sobie. Nawet małą kropkę, która namaluje ogromny uśmiech.

Popularne posty z tego bloga

Rozdział jedenasty.

Kilkanaście minut ogromnego stresu, który mocno zagnieździł się już we wnętrzu, każdego ze znajomych. Lilu była z Hubertem w szpitalu. Pomagała lekarzom porozumieć się z chłopakiem. - Nie wiem ile wypił. - powiedziała po polsku, a kiedy wzrok lekarza jasno wykazywał brak zrozumienia szybko powtórzyła po hiszpańsku. Kiwał głową twierdząco zadając jeszcze kilka pytań blondynce. Skończył a Lila była proszona o wyjście z sali. Usiadła na korytarzu plecami opierając się o zimną ścianę. Westchnęła. Zmęczenie dawało się we znaki i jedyne czego pragnęła to to, żeby ten horror się już skończył. Siedziała tam zupełnie sama.. w dłoniach ściskając kubek z ciepłą herbatą przyniesiony przed chwilą przez zatroskaną pielęgniarkę.  C i s z a. S p o k ó j.  Oczy Lilu walczyły z utratą obrazu drzwi, za którymi lekarze robili co w ich mocy by ustabilizować stan Huberta. Zamknęła je... Krzyki i biegający przed nią ludzie w białych fartuchach postawili ją na równe nogi zmęczenie spychając na d