Powolnym krokiem doczłapała się do swojego pokoju. Zakłopotana z myślami uciekającymi jak najdalej stąd. Rzuciła torbę na łóżko i rozwścieczona wyszła na balkon. Stanęła na zimnych płytkach przechylając się przez balustradę coraz szybciej łapała powietrze w płuca. Dusiła się jego słowami a w jej żyłach krew płynęła z prędkością światła. Lilu miała ochotę rozwalić wszystko i wszystkich na swojej drodze. Z zaciśniętymi zębami przeklinała zaistniałą sytuację i jej sprawcę. - Co za pojeb .. boże ! - powiedziała i po chwili wróciła do pokoju. Na stoliku stał sok pomarańczowy i jej ulubiony kubek w panterkę. Trzęsącymi się ze złości dłońmi nalała do pełna i za jednym razem wypiła wszystko. Usiadła na łóżku i chwyciła telefon. Zuzka, Gabryś, Nina... Nie było w jej kontaktach osoby, z która mogłaby teraz porozmawiać. Gdy ochłonęła zeszła na dół. - Mamo .. - powiedziała rozglądając się po parterze. - Jestem na tarasie. - powiedziała głośniej kobieta. Przekroczyła próg salonu i udała się na tar